wawel wawel
792
BLOG

SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA

wawel wawel Kultura Obserwuj notkę 7

 

INTRODUKCJA 

Zacznijmy od wysyłania p.Stefanowi pocztą kostek Rubika. Opłaćmy dla niego kurs Origami albo Dzog-Czen... Pomóżmy uspokoić i zrównoważyć zmitrężony umysł. Rozmawiając z nim przytakujmy, przytulajmy, kończmy rozpoczęte przez niego zdania (co nie powinno być w najmniejszym stopniu skomplikowane), np. p.Stefan zaczyna: „- To jest wylewanie...”. My, zgodnym chórem (można rozpisać na głosy) dopowiadamy „-...kubłów pomyj!”. Albo p.Stefan rozpoczyna jeden ze swoich procesów umysłowych: „- Ten mały, podły człowiek powinien trafić...”, my kończymy chóralnie myśl: „- do  za-kła-du  psy-chia-try-czne-go!”. Oczywiście jest to tylko pierwsza faza naszej pomocy p.Marszałkowi – stosunkowo prosta. Oswajanie. Później muszą przyjść inne, bardziej złożone środki. Niezbędne tu może być zorganizowanie thinktanków. Człowiek w permanentnym szoku pourazowym wymaga szczególnych środków. Otoczmy go przychylną atmosferą. Przyznajmy na ten przykład p.Stefanowi Order Uśmiechu. Uczyńmy patronem kilku żłobków. Drukujmy koszulki z uśmiechniętą twarzą p.Stefana i napisem: „Nasz wzór!”. Może być kłopot ze zdobyciem wizerunku na którym p.Stefan dobrodusznie by się uśmiechał, był spokojny, wyluzowany, emanujący empatią. . Poszukajmy wobec tego wśród zdjęć satelitarnych. Dla chcącego nic trudnego... W ostateczności można zastosować do zwykłych zdjęć p.Stefana jakiś program graficzny w rodzaju Facemaker, który jest w stanie dodać uśmiech do zdjęcia twarzy nawet najbardziej rozgoryczonego i nieszczęśliwego człowieka.  

Bądźmy ludzcy wobec innego świata. Najgorsze co możemy zrobić to wchodzić w ten świat i próbować polemizować. To by było – używając obrazowego porównania - jak rozpoczęcie libacji z alkoholikiem. To by go wciągało tylko bardziej. Utwierdzałoby w poczucie odrębności kosmosu jego umysłu.

Jedna strona p.Stefana chce pogrążać się. Ta dominująca. Ale coś w p.Marszałku – na razie słabe – w o ł a  o  p o m o c ;).Ten człowiek jest jednym wielkim krzykiem, wołaniem o pomoc w wyciągnięciu go z matni, w którą sam siebie spycha. Nie widzicie tego?!! Ach, wy nieludzcy, zimni „ludzie”! Jak można tak puszyć się swoja normalnością, drażnić czyjś splątany, tragiczny świat... A fe... P.Stefan bluzga, obraża, wyzywa, poniża – ale jego oczy wołają o pomoc. Mówią: „Sam nie dam rady... Pomóżcie mi z tego wyjść! Mam już dość samego siebie!! Tak bym chciał być taki jak inni, jak normalni ludzie. Ale nie mogę...”

Pomóżmy, uspokójmy umysł p.Stefana. Zaręczam że perspektywicznie rzecz biorąc – będzie nam dozgonnie wdzięczny, mimo iż w pierwszym odruchu zbluzga nas jak nikt nigdy nikogo na tym bożym swiecie. Przetrzymamy to. Uzdrowimy go dobrem. Cierpliwością i milosiernym spojrzeniem... 

Powinniśmy być wdzięczni p.Stefanowi. Amerykanie – by rozwijać psychologię - muszą wydawać grube pieniądze na organizowanie eksperymentów psychologicznych w sztucznych, wyspekulowanych sytuacjach. My zaś mamy to wszystko podane na tacy. Wystarczy tylko włączyć TV albo jakąś stację radiową, otworzyć Onet albo WP i mamy naszego p.Stefana. P.Stefan to chodzący eksperyment psychologiczny przeprowadzany na sobie samym. Dla naszego dobra, dla dobra całej ludzkości. Nic, tylko obserwować, opisywać i wyciągać wnioski. Jednostka w sytuacjach ekstremalnych fabrykowanych przez własny umysł. Uczta dla badaczy ludzkiej psychiki. Inspiracja dla nowych, niekonwencjonalnych koncepcji pedagogicznych. Aż dziw, że do dziś nie ukazała się ani jedna praca naukowa zatytułowana np. tak:

„Psychologia Stefana N. – antybaron Münchausen”,

„Eskalacja wewnętrznego napięcia psychicznego w pętli dodatniego sprzężenia zwrotnego”,

„Emocjonalny reaktor samowzbudny – obrzeża nauki”,

„Dążenie do nieskończoności w warunkach bezkierunkowo wyzwolonych emocji”,

„Vacuum samokontroli. Przypadek graniczny”,

„Samopogrążanie się. Symptomy i zapobieganie”,

„Od kolapsu psychicznego do czarnej dziury umysłu”,

„Nieznane rozkosze autodestrukcji”. 

Cóż za skarbnica inspirujących tematów psychologicznych! A my się wzburzamy. Krytykujemy Przerywamy eksperyment, zakłócamy go. Niech trwa! 

Funkcje językowe i emocjonalne wyemancypowane w 100% z całości osobowości – to rzadki fenomen. Doceńmy to. To prawdziwy biały kruk. Język nie służący poznaniu i komunikacji, ograniczony do reakcji emotywno-ekpresyjnych samożywnych. 

INWENCJA

                                      „Tarantyzm to zespół wierzeń związany z ukąszeniem tarantuli. Przez wieki wierzono, iż jej ukąszenie jest śmiertelnie groźne i że jedynym remedium na to jest specjalny taniec, zwany tarantellą, w takt specjalnej muzyki. Niewytańczenie toksyn groziło niebezpiecznymi powikłaniami, zwłaszcza duszy, włącznie ze śmiercią. Od XIV w. na pajęczy szał religijny zapadało mnóstwo ludzi (...). Tarantella najskuteczniejsza i najbardziej grupowa była (...) przy końcu czerwca.” 

Spójrzmy na unikalność i piękno tego zespołu behawioralnego. Człowiek, jak wymachujący pięściami słownik synonimów – czyż to nie piękny temat na obraz w stylu Magritte`a? Słownik taki jak np. The New Pocket ROGET`S Thesaurus. Co prawda egzemplarz zdekompletowany, bo z kilkuset stronic zostały tylko...dwie, w tym jedna podarta i zalana jakimś płynem. Ale nie bądźmy drobiazgowi. Całkowite zaćmienia słońca zdarzają się bardzo rzadko a przecież człowiek ma pragnienie oglądania niezwykłych zjawisk, więc mamy p.Stefana... Patrzmy, jak astronomowie. Taki kolaps (zapadanie grawitacyjne - zjawisko kurczenia się skupisk materii pod wpływem siły grawitacji) zdaża się tylko raz na 100 lat... 

P.Stefan otwiera słownik, księgę swojego umysłu. W odpowiedzi na dowolne pytanie (treść pytania nie jest ważna, specyficzny umysł p.Marszałka uruchamia się na samo brzmienie ludzkiego głosu i na ton pytający) p.Stefan wyzwala sprężynę:„- To kłamstwo!!!”. Po sekundzie dodaje do tego przymiotnik i zmienia liczbę poj. na liczbe mnogą (substytut analizy i  weryfikacji):„- Bezczelne kłamstwa!!!”. Wchodzimy w etap zapłonu i rozruchu. Po rozruchu umysł wchodzi w fazę spokojnego suwu. Jedziemy. Noga na gaz. Intelekt (w swej postaci oczywiście susbstytucjonalnej) wertuje zasoby synonimów. Wchodzimy w etap testowania przyspieszenia i autoagitacji. Słychać równy rytm silnika umysłu p.Stefana. Wprawdzie kierowca siedzi tyłem do kierunku jazdy, układ kierowniczy zdemontowano, hamulec nie działa , ale za to gra nam swoją bojową pieśń pedał gazu potrójnie wzmocniony nakładką z litej stali, by noga p.Stefana nie zdruzgotała go w porywach pędu ku...nieskończoności. Z perspektywy filozoficznej mamy tu do czynienia z ową nieokreśloną żądzą, sycącą się sobą samą. Fenomen znany z dzieł Przybyszewskiego. Po prostu pędząca w otchłań naga dusza... W wersji orientalnej: Nu,zajac,pagadi! 

Jedziemy. Mkniemy. „- To wszystko bezczelne, podłe kłamstwa!!!”. Mamy tu fazę równego suwu po a u t y s t r a d z i e – umysł zachwycony sobą samym, straceńczo samozaspokajający się – dobiera synonimy.„-To obrzydliwe insynuacje!!!” – do ekstazy synonimicznej przymiotnikowej dochodzi ekstaza rzeczownikowa. Można wrzucić drugi bieg. Czas na zdania złożone: „- Ohydne kłamstwa i wymysły, za które ten podły typek trafi do zakładu psychiatrycznego!!!”. Silnik zwiększa obroty. Etap uszczegóławiania wizji: „- Drzwi bez klamek i kraty w oknach!! Tam jest jego miejsce!!! Obrzydliwy, wulgarny typ, mały pokręcony człowieczek!!!” Sprężyna wyzwolona. Badamy graniczną prędkość pojazdu. Ten pęęęęęęd, ten pęęęęęd poryyywa mnieeeeee. Stalooowy rumaaaak chyyyyyżo mknieeeee. Czas na substytuty bardziej złożonych funkcji umysłu związanych z planowaniem długofalowym: „- Trzeba tego szkodnika usunąć, leczyć, zniszczyć, pozbyć się jego i jego ludzi, tej bandy durniów!!!. Oczyścić [sejm, kraj, życie polityczne – wybór w zależności od dnia tygodnia lub temperatury powietrza] z tych marnych, miernych, oślizgłych jednostek!!!” Teraz kolej na ostatni poziom złożoności funkcjonalnej umysłu p.Stefana: językowy substytut działania kreatywnego (metaphoravulgus): „- Nawet jak śpi kłamie!!!” Wraz z dotarciem do analogonu funkcji kreatywnych umysłu – wcześniej osiągnięta ekstaza zostaje zintensyfikowana wektorem samozachwytu. Pojazd staje się niewidoczny nawet dla radarów najnowszej generacji i osiąga niesterowalność całkowitą. Ekstaza osiąga maksimum i constans. Ale pęd nie maleje. Teraz miejsce na reduplikację rzeczownikową, epitetotok oraz igry rytmiczne – przeplatające równoważniki zdań ze zdaniami złozonymi. Nasz mistrz afektywno-synonimicznej Formuły1 mknie przed siebie wbijając stalowy pedał gazu w podłogę aż do przebicia jej na wylot. Mknie w swym warczącym, srebrnym bolidzie na spotkanie nieskończoności, upojony rosnącym pędem, wciąż rosnącym bez granic aż... 

„- Panie Marszałkuu” – rozlega się, nie wiadomo z której strony i nie wiadomo czyj, głos. „- Dziękujemy Panu za rozmowę”.

„Czego ona ode mnie chce??!! Dlaczego przerywa? Skąd się wzięła? Kim jest?”

„- Panie Stefanieee, haloooo! Nasz czas już się kończy, niestety.”

„- Jaki czas?!! Jaki nasz? Odczep się wstrętna babo!! Co się kończy?? Co sugerujesz kobieto? Chyba ty się kończysz!!! Mów za siebie!!! – bezgłośnie wykrzyczał w myślach.

„- Dziękujemy Państwu za uwagę. Gościem dzisiejszej audycji był wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej  Polskiej, Stefan Niesiołowski.”

[wytłuszczonym drukiem podane są cytaty z  wynurzeń S.Niesiołowskiego, wg opinii fachowców noszące wszelkie znamiona podświadomej autodiagnozy projekcyjnej] 

FUGA 

Z posadą parlamentarną wiązał p.Stefan duże nadzieje. Początkowo się z niej cieszył. Myślał: „Będę miał kontrolę, jak marszałek polny poglądów. Nikt nie będzie już nigdy knował. Będę udzielał głosu i go odbierał. Siędę i nad nimi będę. Uspokoję się. Wrócą sny. Wreszcie będę wiedział po co rano się budzę i po co mam wyjść z domu.

Niestety, z czasem wszystko się odwróciło. Z każdą podniesioną ręką, z każdą osobą zapisaną do zabrania głosu lub zbliżającą się do sejmowej mównicy i mikrofonu – jego mózg zaczynał wibrować jak młot pneumatyczny, nogi zaczynały taniec św.Wita. „Czego oni chcą do diabła?? Wredne, podłe typy! O co pytać? Co wyjaśniać?? Lezą łżeć!!! Knury knować śmią!!! Czemu mnie okrążają, podnoszą głos, gestykulują?! Wyśmiewają. Wytykają palcami. Zmówili się!! Ścigają mnie !! Ja tego nie zniosę!! Zabierzcie ich!!! Bo nie wytrzymam, bo nie odpowiadam za siebie!!! Aaaaaaaaaaa!!!”

I tak zakończył się epizod parlamentarny p.Stefana.   

 Pan Stefan nienawidzi parad, defilad wojskowych. Nie może na nie patrzeć. Widok dziesiątek luf broni palnej doprowadza go do nieopanowanego wewnętrznego drżenia. Strasznie wtedy cierpi. Wydaje mu się, że każdy z osobna z tych karabinów i wszystkie razem – mogą wystrzelić w jego kierunku, że spośród pozornie spokojnych, maszerujących żołnierzy – co drugi rzuca na niego wymowne spojrzenie, patrzy złym okiem. To jest nie do zniesienia. P.Stefan zasłania oczy, odwraca się, wybiega z budynku i biegnie przed siebie...Wpada w jakąś uliczkę. „Ona jest ślepa” – myśli biegnąc. „Na pewno ślepa! To ich sprawka! Oślepiają naród, oślepiają ulice! Zostawcie mnie! Odczepcie się karły, pająki!!!” Mury jakby zaczęły się pochylać nad biegnącym Marszałkiem, złowieszczo, złowróżbnie, jakby chciały go objąć, otoczyć, pochwycić, przygnieść. Cegły zdawały się szczerzyć zęby i szyderczo uśmiechać. Niebo zaciągnęły szare chmury, zgasło słońce. W zwężającej się uliczce było słychać rozpaczliwy krzyk biegnącego coraz szybciej na plączących się nogach człowieka: „Nie! Niee!! Nieeee!!!” – który echo poniosło w kierunku końcowego wysokiego na kilka pięter muru, zbliżającego się w zaskakująco nagły i nieodwołalny sposób...

 

wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura