POKROW
matka natura
rozmieniana na tysiące
gestów ust i oczu
gołębi i płetwali
- czy ma jedno serce i
jeden rozum?
śmieszne pytanie
a czymże śmiech
może to furtka
kosmiczny dystans
galaktyczna ironia
i rosa
a pod nią
lub nad nią
życie
płaczące pełne zdziwień
bezczelne jak paszcza
rozległe jak pomór
żywe
mięso
znaczeń
po co?
pokąd?
ku czemu wyje
i kipi w nas
ścierając się z innymi żywotami
żywiołami
żądające nieśmiertelności
rozbijane złym spojrzeniem
drżące tkliwe drwiące okrutne
a jednak moje
znikome
życie
opasane przez szal
rzucony w morze
w czym moje?
gdzie znak mojej odrębności
insygnium herb i tarcza
w jakim nowym gwiazdozbiorze
zwijanego w rulon
starego nieba
gdy nieomylny hejnał
zagadkowej eklogi
otacza
ornamentem przeczucia
próg i drogę i kroki
===========================
* * *
I
kiedy zabijasz mnie boże
nie patrz w oczy
bo zostanie rana
prześwit zwątpienie
oko usta i ręka
bóg człowiek i duch
człowiek zjada boga
ręka rozwija czas
oko otula wszystko
II
fantomalny ból ręki oszustwa
gdy ręka sprawiedliwości cierpi
na zanik mięśni
pochłaniamy więc
- mój erneście arturze -
miasta i kobiety
otchłannym otworem gębowym
jak jednokomórkowce
jak ameby i supermózgi
bezradni bezbronni bezbłonni
a tyś
bursztyn zalany
spirytusem
miliony lat zalakowane
gdy słońce pali jak dawniej
i jak memento jest
ten smak nalewki
trącący spalenizną
usprawiedliw – światło -
jedną na milion
bryłkę żywicy
w której pyszni się
jak zapomniany bóg
nieśmiertelna ważka
usprawiedliw – światło -
ten świat
tę kroplę
mnie
=================