Obłęd stygmatyzacji trwa. Macierewicz - Bin Laden, Kaczyński – Führer. I już mamy świat uporządkowany. Nasi górą. Kordon sanitarny zakłamanej semantyki utworzony. Przemoc w białych rękawiczkach – przemoc semantyczna. Zniesławienie, insynuacja, potwarz. Pogłoski, plotki, fejki. Insynuacja jakoby Kaczyński żył żądzą władzy. Mówią o tym – bez śladu wstydu - ludzie, którzy dla załapania się na posadę na Wiejskiej lub w Brukseli – gotowi są na przestrzeni tygodnia zacząć głosić hasła o 180 stopni przeciwne. Istotą demokracji jest prawo rotacji władzy. Ale nie dla naszych domorosłych totalistów. O nie! Oni by tak chcieli porządzić aż do Armageddonu. I jeden dzień dłużej. Co się tam marzy temu Kaczyńskiemu, władza? Nam zabrana? Zawłaszczona? Ale jaja, ale jaja! Mamy się my z tym faszystą, oj mamy.
Faszyzm, PIS – faszyści – bełkotliwe zaklęcia sprytnych, strachliwych i kontr-inteligentnych niosą się poprzez zaprzyjaźnione gazety i stacje TV.
A dlaczego oni, ci pisowcy, tacy źli? A bo chcą nas odsunąć od władzy. A bo chcą wprowadzić do polskiej polityki zasadę… pracy dla kraju i kompetencji. Zaiste – mega ekscentryzm to nad Wisłą… Tylko i aż tyle: pracowitość, kompetencja i interes narodowy. Podważenie błogiego żywota warstwy mandarynów – która już tak przywykła do hołdów i woluntarystycznej, irracjonalnej decyzyjności – nabiera w ich oczach wymiaru apokaliptycznego. Wymiaru końca świata. Koniec świata? Tak, ale chorego, pełnego buty i zakłamania świata „partii władzy” i rąk krążących pod stołem. Świata obsadzania i uniewinniania swoich za pomocą jednego telefonu. Świata, w którym "ruszymy z posad bryłę świata" zastąpiło "wsadzimy na posadę towarzysza Baryłę". Dla przedstawiciela sitwy, kliki – każdy kto mówi o kompetencjach i wzywa do rzetelnej pracy jawi się…faszystą. Bo on po prostu... burzy porządek, panujący porządek, porządek prześwietnie nam panujących.
Kiedyś, gdy PIS często, zbyt mechanicznie, stosował hasło odsunięcia od władzy postkomunistów – atakowano go za „wykluczanie”. Teraz, gdy PIS już nie podważa gremialnie całych grup – jeden z pretekstów do ataku i obrony swoich pozycji zniknął. Teraz PIS skupiając się na naprawie państwa, gospodarki, polityki – stał się trudniejszym celem dla „partii władzy”. Ale dla zawodowych polityków, nie umiejących niczego poza manipulacją piarem – nie ma nic niemożliwego. Teraz więc zaatakuje się Kaczyńskiego za dyskryminację…rasową, gdyż – w świecie picu, fotomontażu i wąchania kotletów – miał czelność poruszyć problem braku przygotowania zaplecza medycznego dla przyjmowania dużych grup imigrantów. Nie byłoby tego powodu – wytargano by inny skądinąd. Osobniki dysfunkcyjne intelektualnie w typie Kuczyńskiego, Wołka głosiły przecież histerię antypisowską i banialuki o zagrożeniu porządku demokratycznego – już od lat. Swoje obsesje, manie prześladowcze, lęki, frustracje przedstawiając jako…obronę demokracji.
Naszyzm jest nieśmiertelny.
Niechętnie stosuję „argumentum ad hitlerum”, bo to najczęściej objaw bezradności polemicznej i wyraz nagich emocji, ale jeśli już tak bardzo Lisy, Morozowskie, Gazety Wyborcze chcą wchodzić na teren socjologii i politologii – to warto zalecić im lekturę „Rewolucji nihilizmu” Rauschninga. Mogliby tam wyczytać, że jedną z cech polityków nazistowskich był agresywny wobec oponentów język, wprowadzanie emocji plemiennych, stygmatyzacja, psucie języka i szczucie na opozycję. Merytoryka nie interesowała polityków NSDAP… A niby czemu miałaby interesować? Była to partia, która – jak ktoś napisał – „do perfekcji opanowała „techniki zarządzania komunikowaniem społecznym”. Każdy, kto przeszkadzał w całkowitym, totalnym przechwytywaniu władzy na każdym szczeblu – był wrogiem. A jaką nazwą walnie się go po głowie – mniejsza o to…
Faszyzm nie musi być związany z dominacją kategorii „naród”. Bardziej źródłowo patrząc – co pokazuje Rauschning – faszyzm można zdiagnozować jako wyłączność kategorii „nasz” – „nie nasz”, „popierający naszą władzę” i „przeciwstawiający się jej”. W istocie rzeczy, zrzucając przykrywki „naród”, „awanturnik polityczny” etc. widzimy tu nagą, niczym nie osłoniętą żądzę władzy aż po kres świata, władzy absolutnej. To jest ten prawdziwy, stosowany totalitaryzm – kpiny z opozycji, pycha, buta, kalumnie. Lud nazywa to kurczowym trzymaniem się stołka… A prawda, przyzwoitość? Giną na ołtarzu bożka „woli panowania” i frajdy „sprawowania władzy”. Borys Strugacki w swym inteligentnym tekście o faszyzmie pisze, że każdy faszysta kłamie. „Prawda” należy do kategorii, którym każdy totalitarysta jest szczerze niechętny… On woli mówić, że każdy ma swoje zdanie, po czym oczywiście zadekretuje, że progresywna jest właśnie jego opinia, a wsteczne, nieprzewidywalne, groźne – są wszelkie próbujące podjąć z nim spokojną dyskusję.
Póki milcząco przyjętym modelem władzy, jest „korzyść”, „odbieranie hołdów” i wyśmiewanie frajerów, co to pracują za marne 6 tys. zł – póty ci, którzy śmią zakwestionować naszą bezwarunkową obecność w uprzywilejowanej warstwie rządzącej – będą stygmatyzowani jako naziści. Naszyzm wszędzie widzi faszyzm… Za naszyzmem zaś wstydliwie kryje się najpospolitszy „kasizm” (od: kasa).
W zachodniej publicystyce istnieje takie pojęcie jak „eurospeak” (euromowa). W euromowie zmienia się tradycyjne znaczenia słów, np. każdy patriotyzm nazywany jest nacjonalizmem. Z kolei we wschodnim imperium medialnym Putina mamy do czynienia z wielokrotnie już opisywanym zjawiskiem "moscowspeak”. W tym dialekcie „samomianowanej na wieki wieków” władzy – kanonicznym określeniem każdego przeciwnika, nawet tego, którego się najpierw zaatakowało i sprowokowało – jest „faszysta”. Załatwia to sprawę na lata. To taki „pewniak” manipulacyjno-propagandowy, który straszy i podnieca szarych ludzi skutecznie; "mordor" obliczony na niezbyt dociekliwy rozum "everymana".
Na skrzyżowaniu „eurospeak” i „moscowspeak” mości się od lat kilku nasza polska odmiana „slangu tronu”. Nie dajmy się tej przemocy semantycznej. Ona nie ma czystych intencji, o ile jakakolwiek przemoc i antydemokratyczna manipulacja mogą takowe mieć.
====================================
Mitologia dla maluczkich: Mordor
Anatomia paranoi: Kaczyński i Macierewicz (wzglęnie Duda) pod osłoną nocy knują i podsycają piekielny żar. Po lewej Pałac Kultury i Nauki, po prawej u góry rządowym pterodaktylem nadlatuje Ewa Kopacz z wyjazdowego posiedzenia rządu.