wawel wawel
691
BLOG

Ewa Stankiewicz i Słonimski kontra Blumsztajn i swarliwi dworacy

wawel wawel Polityka Obserwuj notkę 2

            Media podały „news”, iż „W czasie wysłuchania publicznego dotyczącego dużej ustawy medialnej we wtorek w Sejmie padły oskarżenia o antysemityzm. Sprowokowała je wypowiedź szefowej stowarzyszenia Solidarni 2010 Ewy Stankiewicz. Ewa Stankiewicz zaproponowała wpisanie w ustawie do misji publicznej mediów narodowych "kultywowanie wartości chrześcijańskich". Jak mówiła "dla potomków osób pełniących obowiązki Polaka" może być to trudne do przyjęcia, że Polska jest krajem chrześcijańskim i katolickim.”

            No cóż, p.Ewa powiedziała rzeczy oczywiste i logiczne. Jednak natychmiast odezwały się „głodne duchy” (w terminologii buddyjskiej) i rozpętały – jak to one lubią – zadymę.

„Po wypowiedzi Stankiewicz głos zabrała posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska, która wyraziła nadzieję, iż "było to ostatnie takie wystąpienie". - Nie chciałabym w polskim Sejmie słyszeć, że ktoś pełni obowiązki Polaka - podkreśliła posłanka. - To jest cenzura - odparła Stankiewicz. Między posłami PiS i opozycji doszło do wymiany zdań o wypowiedź Stankiewicz, a z sali padł okrzyk: - Wolność słowa nie zakłada antysemityzmu.”

Wypadałoby się zapytać: Krzyczący „głodny duchu”, cóż ty wiesz o antysemityzmie i wolności słowa…?

„Do wystąpienia Stankiewicz nawiązał także m.in. Seweryn Blumsztajn z Towarzystwa Dziennikarskiego.  - Nazywam się Seweryn Blumsztajn, pełnię obowiązki Polaka. Pani Ewie Stankiewicz chciałem powiedzieć, że w ramach pełnienia tych obowiązków wylądowałem na Rakowieckiej dwa lata przed jej urodzeniem, a potem tam wiele razy jeszcze byłem - oświadczył.”

No masz ci los… Następny bezpłodny (tzn. z tych, co nie rodzą). Jaki – na miły Bóg – ma związek, to, o czym mówiła Ewa Stankiewicz z martyrologią, hagiografią i wszystkimi świętymi p.Seweryna? Po cóż ta, iście nieziemska drażliwość. Drażliwość wręcz chorobliwa, dokładnie taka sama, o jakiej 92 lata temu pisał Antoni Słonimski (o tym w dalszej części). Dziś pewnie możemy się spodziewać interwencji dyplomatycznej rządu Izraela… Czyż są gdzieś granice tego obłędu? Tej iście żeńskiej nadwrażliwości? Całe szczęście, że na rzeczonym posiedzeniu Komisji nie było p.Kamili Gasiuk-Pichowicz, która ongiś „Współpracowała z fundacją Forum Dialogu Między Narodami” i „reprezentowała ją podczas obrad Okrągłego Stołu zorganizowanego przez Europejską Komisję przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji ECRI  (ECRI jest instytucją Rady Europy, działającą na rzecz zwalczania rasizmu, ksenofobii, antysemityzmu i nietolerancji) – bo podniósłby się pisk i jazgot, który nie tylko w Tel Awiwie, lecz i z pewnością w Nowym Jorku byłby usłyszany i w rezydencjach wielu „filantropów”, a może nawet słuchy by doszły do samego mistrza Twardowskiego…

„Przewodniczący KRRiT Jan Dworak powiedział, że "wolność słowa zna granice - tą granicą jest właśnie nienawiść". - Szczególnym przypadkiem jest antysemityzm. Na to z mojej strony osobiście, ani Krajowej Rady nigdy nie będzie zgody - zadeklarował. Przeciw takiej ocenie stanowczo zaprotestowała sama Stankiewicz. - To jest wyjątkowo podłe. (...) Bardzo pana proszę, zwracam się do Jana Dworaka, żeby zaprzestać mowy nienawiści i zaprzestać kłamstwa. Stał pan na straży kłamstwa jako przewodniczący KRRiT i cenzury tyle lat, i tyle lat niszczył pan wolność słowa w Polsce.”

Odpowiedź p.Ewy dobra. Tak należy rozmawiać z takimi Panami. Jak to było w piosence:

takich panów dobrze znam (…)
Bardzo dobrze znamy takich panów
I nie słuchamy, nie wierzymy, bo…

 

Po krótkim wstępie trzeba wyjaśnić dwie sprawy.

1. „Pełniący obowiązki Polaka” to termin prawie że techniczny dotyczący oficerów                 s o w i e c k i c h   (ściślej: przysłanych z ZSRR). Jak pisze Michał Wójcik  („Jak rodziła się bezpieka”) „na podstawie akt osobowych można też prześledzić stopniowe spolszczanie się przysłanych z ZSRR oficerów. Takich funkcjonariuszy potocznie nazywano popami – pełniącymi obowiązki Polaka”.

2. Antoni Słonimski, gdyby był świadkiem tego zdarzenia pewnie napisałby o „żywiołowym i namiętnym nacjonalizmie” albo o „gwałtownym i wojującym nacjonalizmie” i nie miałby tu na myśli – wcale a wcale – pani Ewy, tylko innych protagonistów tego happeningu…

A propos tej słabości nerwów i charakteru objawiającej się absurdalnymi zarzutami przeciw Ewie Stankiewicz, tej zabawy w „drażliwostki warszawskie” niezauważalnie zmieniającej się w „zapienioną wściekłość” - przyszła pora przytoczyć niezwykły tekst Antoniego  Słonimskiego „O drażliwości Żydów”. Tekst, który może być dla niektórych odkryciem…

Zanim to zrobię pozostaje mi wyrazić nadzieję, że w czasie, gdy ja piszę ten tekst, to owi  samomianowani bohaterzy tego wydarzenia – swoim zwyczajem – nie roześlą „z triumfalnym hałasem” tego, co uważają za „realne dowody swojej krzywdy i potwierdzenie opinii zagranicznej o Polsce” „ do wszystkich prasowych agencji całego świata” [wszystkie cytaty w powyższym akapicie pochodzą z poniższego tekstu Antoniego Słonimskiego „O drażliwości Żydów”].

Na zachętę dla tych, którzy zastanawiają się, czy przeczytać tekst Słonimskiego, bo coś tam o nim słyszeli, albo ponieważ go nie lubią, przytoczę jeden z niego cytat: Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzieć.”A teraz już ze spokojem mogę udać się na odpoczynek włączając sobie płytę mojej ulubionej Tori Amos.

Zapraszam do lektury Słonimskiego.

 

 

Antoni Słonimski – O drażliwości Żydów

Wiadomości Literackie, Warszawa 1924, nr 35 (31 VIII), s.3

 

Jedną z kardynalnych i najbardziej charakterystycznych cech żydostwa jest bagatelizowanie najświetniejszych zdobyczy ducha ludzkiego. Żydzi bagatelizują wszystko: kaleczą język, którym mówią, lekceważą czystość mowy, ciała i serca, przeceniają zaś nierozumnie znaczenie pieniędzy. "Ważna różnica!" - jest to frazes, który słyszy się w ustach co drugiego Izraelity. Powiedzieć zamiast "papierosy Seraj" - "papierosy Rataj", jest to drobnostka niewarta najmniejszej uwagi. To lekceważenie języka przenosi się na lekceważenie całej literatury. Realnie myślący kupiec mówi do nierealnie myślącego agenta: "Idź pan czytać Sienkiewicza". Podobny stosunek do rzeczy spotyka się również i w społeczeństwie polskiem, u Żydów występuje on jednak o tyle jaskrawiej, iż wątpię już, czy w innem społeczeństwie można spotkać typ poety, który nie wierzy w istnienie poezji i uważa poezję za zwykłą zręczną robotę, podlegającą modzie i gustom odbiorców.

Pewien młody literat tego pokroju prosił mnie zupełnie poważnie, abym zdradził mu sekret pisania wierszy, które chętnie drukują i "o których potem dużo się mówi". Lekceważenie Żydów dla zniewagi czynnej (widziałem bowiem Żydów, którzy policzkowali się w kawiarni i nie wstając od stolika kończyli dalej swoje targi) tyczy się również lekceważenia pracy fizycznej. Praca fizyczna dobra jest dla "chamów". Żydzi nie mają prawie swojej kasty pracującej fizycznie - jest to bowiem naród nie produkujący: zajmuje się przeważnie handlem i pośrednictwem. Dziewięćdziesiąt procent handlarzy żywym towarem to są właśnie Żydzi. Na podobne spostrzeżenia odpowiadają zwykle, że jest to wina warunków, w których znajduje się naród. Być może Żydzi są uciskani i wypierani z wielu placówek pracy - nie do tego stopnia jednak, żeby się koniecznie zajmowali handlem żywym towarem. Psychologja żydowskiego handlarza dziewczętami odsłania nam jeszcze jeden rodzaj bagatelizowania rzeczy tak czystych, jak miłość i cześć kobiety. Wszystko - cały świat, gwiazdy, morza, lądy i ludzie - znika i staje się nieważne wobec żądzy pieniądza. W dowcipach żydowskich przebija się to śmiesznie i zarazem tragicznie. Nie mogę się powstrzymać od zacytowania tutaj następującej anegdoty.

- Młody biedny Żyd chce się ożenić z dziewczyną bez posagu.

Ojciec jego tłumaczy, że tego robić nie powinien.

- "No dobrze, - odpowiada syn, - ale ja zato będę szczęśliwy".

Ojciec na to odpowiada:

"No, a jak już będziesz szczęśliwy, to co ty z tego będziesz miał?"

Oto jest tragikomiczne lekceważenie wszystkiego poza bogactwem.

 

Gdybyśmy chcieli sięgnąć do genezy tego bagatelizowania, lekceważenia, a nawet nienawiści, znaleźlibyśmy to wszystko już w Starym Testamencie, gdzie nienawiść do innych narodów zarysowana jest zdecydowanie, i gdzie sam Bóg  lekceważy wszelką etykę, a nawet prostą uczciwość, jeżeli chodzi o zdobycie kraju (deszcz kamienny na Amalekidów) lub przysporzenie bogactw wybranemu ludowi (kradzież naczyń srebrnych w Egipcie).

"Naród wybrany" oto jest ten rdzeń, ten tajemniczy znak kabalistyczny, który porusza Golema żydostwa. Bardzo niewielu znam Żydów, którzy nie mają głębokiego przeświadczenia o tej wyższości rasy żydowskiej. Dlatego właśnie ten naród, tak chętnie wszystko bagatelizujący, nie lekceważy najlżejszego zarzutu, najmniejszej krytyki. Drażliwość jest tak wielka, że każde śmielsze wystąpienie staje się wprost niebezpieczne dla pisarza. Wolno jest u nas pisać źle o kelnerach, Czechach, Niemcach lub posłach sejmowych, - mogą denerwować pisarza rzeczy tak doskonałe, jak katedra Notre-Dame, - można wytykać błędy kompozycyjne Michałowi Aniołowi, - ale nie wolno pisać źle i rozumnie przeciw Żydom, bo pisać głupio - znaczy to sprawiać im rzetelną satysfakcję. Jeśli pisze Nowaczyński lub Pieńkowski, jest to poniekąd na rękę Żydom, gdyż łatwo mogą ośmieszyć antysemityzm tak ordynarny i chamski. Mają przytem realne dowody swojej krzywdy i potwierdzenie opinji zagranicznej o Polsce. Z triumfalnym hałasem rozsyłają o tem wieści do wszystkich prasowych agencyj całego świata. Jeżeli jednak ktoś, stojący na boku życia politycznego, powie jakąś nieprzyjemną prawdę o Żydach, chętnieby go ukamienowali na miejscu. Zwłaszcza jeśli to powie właśnie Żyd, który zdawałoby się ma największe prawo do krytykowania swego narodu. "Odszczepieniec", - człowiek, który narusza potwornie potężną solidarność Żydów, jest najwięcej znienawidzoną jednostką. Doprawdy, gdyby nie rząd i prawo angielskie w Palestynie, - mimo dwu tysięcy lat, które minęły od czasu ukrzyżowania Chrystusa, rabini jerozolimscy ukrzyżowaliby każdego Żyda - chrześcijanina, każdego członka tej nielicznej sekty, mieszczącej się po dziś dzień w Galilei.

Żydzi, którzy wygwizdywali w teatrze na Pradze "Księdza Marka" Słowackiego,

- Żydzi, napadający w swoim czasie na Heinego,

- Żydzi, którzy wyklęli mego dziadka za to, że wydawał pismo naukowe w języku hebrajskim,

- Żydzi, którzy demonstrowali przeciw Tuwimowi za wiersz pt. "Giełdziarze"

- zdawaćby się mogło - są tak drażliwi, iż nie powinni żyć w kraju, gdzie im obcinają brody, znieważają na każdym kroku lub rżną poprostu, jak to miało nieraz miejsce w Rosji lub Rumunii. W kraju, gdzie słowo "Żyd" uważane jest za obelgę, nie można być zbyt drażliwym. Albo się chce stulić uszy i robić interesa, albo ma się dumę narodową - i ta każe iść precz. Polska nie znosi Żydów, ale jak Żydzi nie znoszą Polski - mało kto sobie zdaje sprawę.

Wszystko, co tu powiedziałem, nie tyczy się prostych, cichych marzycieli Talmudu, którzy obok szczytowej inteligencji żydowskiej stanowią najlepszą część narodu, - ale mówię tu o tej nikczemnej większości ludzi nic nie produkujących, pośredników i handlarzy najbogatszych, najcyniczniejszych, - mówię o tych wszystkich szrajbełesach nacjonalizmu żydowskiego, którzy podnoszą gwałt o swoją parszywą godność. W Palestynie, w okolicach Tyberjady nad jeziorem Galilejskim widziałem Żydów dumniejszych i godniejszych od was, gudłaje z żydowskich pisemek. Mówili oni o swoim narodzie słowa stokroć ostrzejsze od tych, któreby was zaczerwieniły krwią ich potu i trudu. Jeżeli ktoś z was, panowie, ma tak wiele ambicji rasy i godności narodu, niech się nie bawi w drażliwostki warszawskie, ale tak jak oni pracuje w malarycznych nizinach Galilei albo w skwarze Jerycho. A jeżeli ma się już przytartą wrażliwość, jeżeli rozum każe cierpieć zniewagi, - to gdzież, pytam, miejsce na zapienioną, plugawą wściekłość, którą budzi krytyka cech narodu? W interesie samych narodowych Żydów leży wywalczenie możności krytyki i satyry narodowej. Gdyby Żydzi mieli takiego Shawa, który kpi z wszystkiego co święte przeciętnemu Anglikowi, - zabitoby go laskami na ulicy.

W kolonjach w Palestynie widziałem ubogich studentów, marzycieli i idealistów, - ale nie spotkałem ani jednego z tych geszefciarzy, których stać na kupienie terenów w Palestynie i którzy powinni swoje na krzywdzie ludzkiej zarobione fortuny oddać garstce ludzi rehabilitującej idealizm narodu. Prawdziwa miłość ojczyzny czasem mnie zachwyca, lecz fałszywa zawsze budzi wstręt. Musi bowiem budzić odrazę wygodna miłość ojczyzny, uwarunkowana szeregiem zastrzeżeń. Trudno jest kochać i co godzina obliczać, wiele to kosztuje i jaki to zysk przynosi. Stosuje się to zarówno do Żydów miejscowych - fałszywych sjonistów, jak i do tych zasymilowanych "Polaków z trzydniowem wymówieniem", którzy bardzo kochają Polskę, ale jeżeli broń Boże coś się zdarzy - to już nie tak bardzo.

Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzieć.

Panowie z żydowskich pisemek biadają, że stałem się antysemitą, gdyż napisałem kiedyś parę słów ujemnych o Żydach. - "Wnuk Zeliga Słonimskiego wymyśla na Żydów!"

Nie, panowie, nie jestem antysemitą, ale nie zabroni mi nikt mówić o tem, co jest złe wśród Żydów. Proszę mi też oczu nie mydlić tradycją mojego nazwiska, - wiem dobrze, czem byli moi przodkowie, i wiem o tem, że dziad mój - właśnie ów Zelig Słonimski - został wyklęty przez gminy żydowskie (i to nie tylko w Polsce) za to, że ośmielił się wydawać naukowe pismo hebrajskie, że ośmielał się mówić ciemnym Hebrejom o zdobyczach wiedzy, że zwalczał średniowieczny kahał rabinów-ortodoksów. Na pomniku mego dziadka mściwość żydowska wplotła do szumnego napisu jadowite słowa: "Tu leży wielka acz zbłąkana gwiazda narodu żydowskiego". Nie jestem zaślepiony jakąkolwiek niechęcią do Żydów - tak jak potrafię wyliczyć złe cechy tego narodu, potrafię wyliczyć i dobre, - ale bronię bezwzględnie swobody krytykowania i nic chyba nie uleczy głębokiego wstrętu, jaki mam do pewnych sfer żydowskich. Wybaczcie mi, lecz ośmielam się twierdzić, że Żydzi nie są gorsi od innych, ale i nie są napewno lepsi, i nic mnie o tem nie przekona, że naród, z którego pochodzę rasowo, jest "narodem wybranym". Niejeden z czytelników zapyta się może: dobrze, lecz dlaczego o tem nagle piszę, i co to kogo obchodzi?

Parę wydarzeń, w które życie mnie ostatnio wplątało, skłoniło myśl moją do tego tematu. Pewien malutki artykulik, ogłoszony przed trzema miesiącami w "Wiadomościach Literackich", spowodował szereg napaści na moją osobę. To samo spotkało Jana Lechonia, który ośmielił się napisać, że na wieczorze wielkiego rosyjskiego aktora sala pełna była "straszliwych Żydów", to samo spotkało Juljana Tuwima za wierszyk pt. "Srulki" . Na tle paru tych drobnych faktów zarysowała się w moich poglądach tak znaczna różnica z opinją nie tylko pismaków żargonowych, ale i wielu inteligentnych Semitów, iż uświadomiłem sobie z przerażeniem, że drażliwość żydowska nie jest tylko lokalnym stanem zapalnym, ale płynie ona z głębokiego, przerażającego przekonania Żydów o bezwzględnej wyższości "narodu wybranego".

Bardzo niedawno temu byłem na meczu "Hakoah" z reprezentacją Warszawy. Tam, na boisku sportowem, wolnem na całym świecie od walk nacjonalistycznych, byłem świadkiem jaskrawej solidarności żydowskiej. Niema w tem nic złego, iż Żydzi cieszą się z sukcesu swej zawodowej zresztą drużyny footballowej. Natomiast czarny tłum ciemnych Żydów, nie rozumiejących ani trochę zasad gry, wyjący, gwiżdżący i ryczący, - dał mi obraz gwałtownego, wojującego nacjonalizmu. Ten "rewanż" żydowski za wszelkie doznane "krzywdy" stał się wielką manifestacją narodową. Żydzi, których ciągle kopią, zemścili się kopiąc piłkę.

Nie wolno jest Lechoniowi napisać, że sala pełna była "straszliwych Żydów", jak gdyby nie istnieli wśród Żydów ludzie naprawdę straszliwi, - ale wolno Lechoniowi napisać, "że dobrze Ibsen robił, że rodaków nienawidził" - i za to wśród społeczeństwa polskiego nie obrzucano go błotem. Nie wolno mi było, rysując obraz powojennego pokolenia, pisać źle o Żydach, ale nikt z Polaków nie obraził się, gdy pisałem o chamstwie i sklepikarstwie Aryjczyków. W walce Żydów z Polską i w walce Polski z Żydami zaiste nie wiem, kto jest stroną silniejszą, - lecz jeżeli obrazem tej walki był mecz Warszawy z "Hakoah", to wyznać muszę, że wszystkie moje sympatje były po stronie znacznie słabiej grającej reprezentacji stolicy. W metodach walki między tymi starymi wrogami po obu stronach są rzeczy brzydkie, lecz napewno więcej fałszu jest po stronie Żydów.

Więc jeżeli już istnieje tak żywiołowy i namiętny nacjonalizm, jest najzupełniej oczywiste, iż nacjonalizm ten skierować należy w stronę najszlachetniejszą i najczystszą ideowo, w stronę odrodzenia Palestyny. Tam nie wątpię, iż Żydzi w obliczu swojej ziemi, w pracy i spokoju, który daje każdy wysiłek produkcyjny, stracą tę nerwową drażliwość i zwyczaj bagatelizowania twórczości, piękna, rozumu i spokoju, - wszystkiego, mówiąc poprostu, czego nie można kupić za pieniądze.

Straciłem bowiem wiarę w to, aby ten naród, przeznaczony - zdawaćby się mogło - do propagowania idei kosmopolityzmu, do walki z ciasnym patriotyzmem i do głoszenia haseł wszechludzkich, - mógł łatwo wyzbyć się szowinizmu i braku tolerancji. Wojna rosyjsko-japońska, która ozdobiła naród japoński nimbem aureoli bohaterskiej, stworzyła modę Wschodu, przydając wiele demonizmu rasie japońskiej. Wytworzyły się legendy o potędze i sile tego dzielnego ludu, jak i teraz, gdy niewątpliwie Żydzi stali się modni na Zachodzie, sugerują im wiele niezwykłej siły i potęgi intelektualnej. Jaskrawym symptomatem tego jest oficjalne stwierdzenie tego żydostwa przez artystów: plastyków i pisarzy! Każdy prawie żydowski artysta w Paryżu, Londynie lub New-Yorku przyznawał się chętnie do kraju, w którym się urodził, zwłaszcza do umiłowanej Rosji, - obecnie zaś w sztukę żydowską wkroczył zwycięsko nacjonalizm. Modny jest czar umysłowości semickiej, dowcip żydowski i semicka realność patrzenia na życie. Co drugi snob żydowski mówi teraz o starości swej rasy. Żydzi zaczynają się uważać za śmietankę towarzyską nawet w banalnem, wielkoświatowem pojęciu. Trudno jest więc wytłumaczyć żydom, że nie są tak niezwykli, że w sztuce niczego nie dokazali, że mają w sobie tragiczną nieproduktywność, wobec której nieproduktywność słowiańska jest mrzonką. W literaturze poza czarującym Heinem, piszącym po niemiecku, kogóż ma literatura żydowska? Jakiego wielkiego muzyka wydał ten najmuzykalniejszy naród? Sztuk plastycznych nie mają zupełnie, a jeżeli znajdzie się nawet w literaturze i muzyce parę nazwisk szlachetnych artystów - nie należą oni do sztuki żydowskiej, jak Conrad nie należy do literatury polskiej.

Dziwne jest, iż w tym wielkim narodzie wszystko co jest wybitniejsze zabiera inny naród. Anglia zgarnia jak śmietanę najzdolniejsze jednostki ghetta żydowskiego, - nawet słaba Polska każe pisać po polsku nacjonalistom żydowskim i kształci ich i czaruje swoją sztuką i kulturą. Ba, nawet w sprawach pieniądza Żydzi wyróżniają się na tle bezradnych chłopów Polski czy Rosji, - ale nie bardzo wytrzymują konkurencję z talentami kalkulacyjnymi Niemców lub Amerykanów. Gdzież jest więc ta wielkość narodu wybranego? Chyba nie w tem, że najpiękniejsza książka napisana od początku świata, najszlachetniejszy owoc, wydany przez rasę ludzką, wielka nauka Jezusa Chrystusa, znienawidzona jest przez Żydów? Tragiczny w swoim upadku i podziwu godny w swojej żarliwej miłości do siebie, naród ten, rozsypany po całej kuli ziemskiej, nieraz niósł przed ludzkością sztandar cywilizacji, nieraz umysł i serce Żyda wznosiło się ponad przeciętność ludzką, - lecz nigdy się to nie stało w imię nienawiści do świata.

Jeżeli jest mowa o odrodzeniu narodu, to tem samym konstatuje się jego upadek. Do was więc zwracam się, wszyscy młodzi bojownicy i twórcy wielkości narodu, - do was, szlachetnie myślących, którzy nie mają zaćmionych oczu bielmem nienawiści, - do was, którzy kochacie swój naród, wiedząc, że jest biedny i słaby, i śnicie o jego sprawiedliwej wielkości i pracy na ojczystych ziemiach, - do was zwracam się z żądaniem, abyście zabili rozpalonem piórem drażliwość i zacietrzewienie, które przeszkadza zawsze czystemu i spokojnemu patrzeniu na sprawy tego świata.

Gdybym miał choć odrobinę uczuć nacjonalistycznych, bez chwili wahania zamieszkałbym z wami w tym trudnym, lecz pięknym kraju. Pisałbym i pracował nad brzegami morza Śródziemnego w pachnącej pomarańczami Jaffie albo w zielonej Galilei. O, gdybym mógł się czuć Żydem! Należę jednak sercem do małej, ale wyniosłej ojczyzny ludzi zbłąkanych wśród świata, snujących się po wszystkich lądach ziemi, nieprzywiązanych wstęgą wspomnień ani nie wrosłych korzeniami w ziemię rodzinną. Z ręką na sercu mogę wyznać, iż nie mam wcale uczuć narodowych. Nie czuję się ani Polakiem ani Żydem. Nie bez zazdrości patrzałem na pionierów żydowskich, rozpinających namioty w dolinie Saronu, i słuchałem ich pieśni hebrajskich wieczorem przy ognisku, - jak niegdyś nie bez zazdrości słuchałem pieśni polskich żołnierzy idących na daleką wojnę z Rosją.

 

Jeżeli powiedziałem tu parę słów twardych, nie znaczy to, abym nienawidził Żydów, - ale nie myślcie także, że to miłość dyktuje mi te słowa pełne goryczy.

 

=================================================

Zobacz galerię zdjęć:

wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka