BAŃKI BANKÓW, BUBBLE BABEL
pamięci przeszłych i przyszłych baniek spekulacyjnych
Wyjdźmy na ulice z balonikami
Pod batutą kelnera bankierów
I zaśpiewajmy radosną pieśń
Niee zrzucim kaajdan skąd nasz głóód
Pójdziemy prosto do ich celu
Niewiele trzeba by człowiek
sam sobie założył obrożę
(1864)„The Great Paper Bubble”
Alexander del Mar
I według planu świątyni wzniósł obłą Babel
Z papieru czerpanego – mój Boże…
Był balon jest bańka – był kryzys, gdy trzeba
Wszystko wiedzieli już ludzie półtora wieku temu
Lecz jak było tak jest i będzie – p r a w i e każdemu
Wciąż tak samo a może i dalej jest do nieba
Myśmy potęgą większą od Boga, on świat stwarzał
Przez dni kilka, naszego kryzysu tworzenie
trwa kwant sekundy, tyle, co chwilka – mówią baniek twórcy
I każdy z nas kryzys niesie na prawym ramieniu,
To on - Ullikummi, kamienny olbrzym, garb nasz
Szepcze nam do ucha zaklęcia jak przeznaczenie
Abra Kadabra Abra debet zabrał Dobra ta kadra
Owinięci w papier koloru moro przez złote paznokcie
wduszeni między druku paciorki
w zasiekach listów do ukochanej
w okopach absyntu i machorki
wolni lecz jak niewolnicy, do niczego nie zmuszani
prócz otchłannej dla złotoustych orki
wolne vaginy i wolne penisy, wolne mózgów wakaty
w wolnym czasie pod nos nam podtykają porcelanowe
Hollywoodu amorki – baloniki i bańki w kolorach tęczy
Meduzy, gorgony, niewidzialne ręki i kotów pełne worki
Miast koła fortuny i dharmy – ekonomicznych cyklów koło
Raz podsuwają nam korzystne raty na zakup Marylin Monroe
Raz biorą nas o pokój i demokrację wojną
And what did you do then?
I put it back in the bank again!
And what did you do then?
I put it back in the bank again!
Aha, aha, aha!
John Brown died that the slaves might be free,
John Brown died that the slaves might be free
John Brown się mylił, szkoda chłopa
Nie wiedział, że Kryzys zaciera ręce
Bo taniej mieć na wolności niewolnika
Z jednym okiem cyklopa
(Niech sam się utrzyma) niż dbać o niego
Będzie go pilnował dla nas jego kredyt i dług
Więcej więcej więcej, encepence, ence pence
Byle tylko nie wtrącał się
ten wścibski Bóg
Unieśmy bańkę naszą w górę
Bomba w górę, proszę państwa, bomba w górę
To wielka pardubicka pół koni pół ludzi
Trzeba tylko wyczuć koniunkturę
zakulisowy wyścig nienażartych centaurów
Byle tylko Bóg się nie zbudził
Hip hip huraaa, hip hip huraaa
D i e H u r e n
============================================