wawel wawel
2064
BLOG

Islam kontra Europa, czyli niewidoczna armia migrantów

wawel wawel Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 5


Przychodzą do nas po pieniądze, jedzenie i dobra materialne odrzucając pełnym pogardy spojrzeniem nasze prawa, obyczaje, wierzenia, zasady moralne. A przecież te wszystkie dobra, do których ciągną jak do należnego im miodu wynikły z wieków naszej pracy i trwania przy naszych prawach, obyczajach, wierzeniach i zasadach moralnych, czyli z tego wszystkiego, czym gardzą i co imamowie nakazują im podważać i niszczyć. Jakimi słowy trzeba nazwać takie postępowanie? Przychodzą na gotowe, czyli zbierać owoce i zaraz po przyjściu podcinają korzenie drzew, których owoców nachalnie żądają. Jak się taka postawa nazywa? Może po prostu جهاد ?

image

image

image

WSTĘP

Dziwny mamy czas – pasterze porzucają swoje owce, zwykli ludzie muszą bronić wykorzystywania ewangelii przez niewierzących kierowanych głównie obłudą i interesem, czasem ignorancją.

Zwykły, szary, szeregowy chrześcijanin musi pouczać... biskupa służącego „władcom tego świata”, zwykły wierny wierzący w Chrystusa znienawidzonego przez muzułmanów i ich świętą księgę musi pouczać ich, muzułmanów o tym, czym w swej istocie jest ich wiara i święta księga, jak puste i groźne one są i jak prowadzą do nieszczęść nawet dla nich samych, do niekończących się bratobójczych wojen (szyitów i sunnitów itd.) kończących się inwazją ekonomiczną ofiar tych wojen na... „szatański, niewierny” Zachód. A uchodźców z tych wojen wzbudzanych przez wojenną, morderczą, agresywną i nienawistną logikę  nienawiści do niewiernych – ratować mamy... my, po to, by w innym zakątku świata wg tej samej logiki mordowali tysiące nas za samo noszenie krzyżyka na szyi. Czyż ktoś tu z nas nie robi wariata? Czy to nie jest obłęd? Zaniechaliśmy chrześcijańskiej pedagogiki. Szerzenia wiary i prawdy. Jesteśmy jak rodzice, którzy zostawili grupę asocjalnych dzieci w pustym domu, po to, by mogły go sobie podemolować. Gdy wracamy do domu i widzimy jak go w połowie zrujnowały, dajemy im kolejne pieniądze na zakup łomów do rozwalania reszty domu oraz na konstrukcję domowych bomb szykowanych na atak na sąsiednie domy. Tacy rodzice kwalifikują się na leczenie lub na odebranie praw rodzicielskich. I to właśnie się dzieje! Odbierane są Europie prawa rodzicielskie na rzecz... band nieletnich, rozwydrzonych wyrostków. Sami finansujemy przyszłych swoich oprawców i handel narkotykami, albowiem narkotykiem są każdotygodniowe mowy imamów a wciąż wznoszone nowe meczety centralą dealerów „duchowych” i sztabami planowanych operacji wojennych.

   Sprzedajność, ignorancja i fanatyzm – to są trzy główne głosy, które dominują w debatach o przyszłości chrześcijańskiej, łacińskiej Europy. Głos zwykłych wiernych stojących na straży siły i trwałości wiary chrześcijańskiej musi się przebijać, musi iść od dołu i bronić tego, co wszyscy porzucają dla różnych powodów. Dziś, jak i przed dwoma tysiącami lat nadzieja jest w zwykłych ludziach, którzy  j e s z c z e  i mimo wszystko wierzą w Chrystusa. Dzisiejsi herodowie, kajfasze, piłaci i faryzeusze – jak jeden mąż „namawiają się jak  Chrystusa ukamienować” i „chwytają kamienie”. I kamienują Chrystusa w imię... Chrystusa. Kamienują Europę w imię rzekomego jej przyszłego dobra.  Dziwny czas. Wymagający męstwa, zdecydowania, konsekwencji i odwagi – wbrew światu i jego opinii. Oczywiście, nie chodzi tu tylko o Chrystusa wiary. Chodzi tu także o Chrystusa w sensie cywilizacyjnym, rozumianego jako symbol chrześcijańskich, łacińskich i greckich korzeni Europy. Jak już kiedyś pisałem, Europejczycy ateiści – choć o tym nie wiedzą – też są ukształtowani przez cywilizację chrześcijańską.

Nienawidzą nas imamowie, „pracownicy” Fundacji Batorego i setek innych fundacji, żyjący z tego, co im uniemożliwiamy, czyli z handlu ludźmi. Nienawidzą nas imamowie, celebryci, eksperci, dziennikarze, niektórzy członkowie Komisji Episkopatu Polski, Komisja Europejska. Stoimy im na drodze, im – władcom tego świata. Ale myśmy nie z tego świata. Ich plany nie są naszymi. Nasze i ich plany są rozbieżne jak dwie drogi, jak droga do Chrystusa i droga do ziemskiej potęgi, jak droga do Boga i droga do mamony. Kto jest za powolnym, stopniowym zamierzonym na dekady niwelowaniem chrześcijaństwa w Europie – ten jest kuszony, jak w scenie ewangelicznej, gdy demon kusił Jezusa i „
pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych  i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon».  Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie!” Tak powinniśmy odpowiadać tym, którzy nas kuszą. Nas – jedynych, którym leży na sercu tożsamość Europy i jej przyszłość. Nie tylko nas kuszą. Dla korzyści swoich i dla planów swoich mocodawców (częściowo tylko im znanych) kuszą samych... migrantów. Obiecują zdezorientowanym wędrowcom, że w mgnieniu oka zamienią im kamienie w chleb, szałasy w hotele, owoce pustynnych drzew w owoce morza i holenderskie sery. To jest logika bajki. Logika ziemi obiecanek. Dlaczego wędrowcy ją kupują, tę europejską fatamorganę? Kupują, ponieważ od dziecka byli tresowani przez otoczenie, przywódców religijnych i swoją świętą księgę, że sam Allach, bez ich wysiłku poprowadzi ich do żyznych krajów i odda im je we władanie. Właściciele tych ziem, do których oni zawsze dążą w swych pochodach mają dla nich takie samo znaczenie, jak rosnące tam drzewa. A właściwie o wiele mniejsze, ale za to kłopotliwsze. Z drzew spadają owoce, wystarczy je pozbierać a autochtoni wymagają z punktu widzenia wędrowców większego wysiłku – trzeba ich siłą przeciągnąć do swej wiary albo... odesłać do pozaziemskiego raju. Dwie święte księgi dwóch bliskowschodnich ludów całe opierają się na szukaniu żyznej ziemi obiecanej, czekającej na wybrańców swojego Boga – znana to sprawa. Ale nikt z chrześcijan nie powinien podtrzymywać tych baśni z 1001 nocy w tych ludziach, w ramach zwykłej odpowiedzialności dorosłego za niebezpieczne mrzonki dziecka.

Ważne jest też kuszenie drugie: „rzuć się w dół, (...) Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Tak kuszą moce tego świata, politycy, twórcy i pracownicy organizacji proimigranckich. Kuszą kompletnie nieodpowiedzialnie kierowani chwilowym swoim interesem. Słodkim głosikiem kuszą: Abdullahu, sługo Allaha skocz na ponton a służące mi stateczki NGO uniosą cię na rękach do na ziemi obiecanej, gdzie będą cię też na rękach nosić, „byś przypadkiem nie uraził się o kamień”.  „Byś przypadkiem nie uraził się o kamień, czyli o europejskie prawo, o policję, o ciężką pracę, o miejscowe obyczaje, o naukę, o wrogich chrześcijan, ich spojrzenia i religię”. My cię poniesiemy do raju i stanie ci się tak, jak obiecał Allah. I Abdullah wierzy i rzuca się z brzegu na ponton, ze statku NGO na wymarzony brzeg. A dalej? A dalej są już schody, ostre kamienie przed którymi nikt go nie broni, więc woła innych i tworzą „otorbienie”, czyli getto. A w tym getcie jakoś ani śladu Allaha rozliczającego się ze swych obietnic, ani hojnych w słowa proimigranckich aktywistów zajętych liczeniem ile dziś zarobili na nadliczbowych transportach dziurawymi pontonami second hand. I te agresywne, roszczeniowe, pełne nienawiści i rozczarowania narośla oszukanych poszukiwaczy raju wypączkowują klanowymi gettami na obrzeżach naszych miast powoli podchodząc pod tych miast serca... A Annasz i Kajfasz z NGO umywają ręce, odbierają telefony od terenowych Judaszów i „rychtują” statki na kolejne tłumy swojego przyszłego elektoratu. To jest bezhołowie. Europą owładnęło bezhołowie. I rządzi. A Ikea zastanawia się czy z związku z zabójstwem na terenie jej sklepu dwóch osób przez sfrustrowanego decyzją o relokacji Syryjczyka przy pomocy noża ukradzionego z wystawy – przestać sprzedawać noże, czy może wręcz przeciwnie, zwiększyć ofertę ostrych narzędzi kuchennych. Business is business.

Czego szukają migranci? Migranci szukają  c y w i l i z a c j i, czyli...  Chrystusa, (czyli prawdziwych, ogólnoludzkich wartości), bo zawiódł ich Mahomet, oszukał. Szukają cywilizacji. Symbolem cywilizacji w naszym świecie – by tak powiedzieć - jest chrześcijaństwo. Mahomet podarował jedyną rzecz, jaką może dać ideologia wymyślona przez człowieka podszywająca się pod uniwersalną wiarę. Głód i wojny bratobójcze. Szukają Chrystusa nie wiedząc o tym. Szukają Chrystusa pod widzialną dla siebie postacią, czyli chleba, trwałych, skutecznych państw, miejsc pracy, rozkoszy cywilizacji technicznej. Ale ta widzialna postać Chrystusa jest wynikiem. Wynikiem ucywilizowania pogańskich ludów Europy przez chrześcijaństwo, wyciągnięcia ich za uszy z lokalnych religii plemiennych. Tego nie wiedzą. Tej logiki dziejów nie znają. Nie ma kto im tego wyjaśnić, nawet spośród watykańskich urzędników, posiadaczy przecież jasnego depozytu wiary. Będąc w stadium kultur plemiennych ciągną do cywilizacji niepodległych, personalistycznych opartych na rzymskim prawie państw. Ciągną po dorobek cywilizacji, której nienawidzą i którą na co drugiej stronie wyklina ich święta księga. To jest sytuacja paranoidalna. Wysuwają roszczenia i żądania pod adresem tych, o których od dzieciństwa uczy się ich, że są ich największymi wrogami i których ich bracia w wierze mordują tysiącami na kilku kontynentach  k a ż d e g o   dnia. Mordują za samo noszenie krzyżyka na szyi. Tego samego krzyża, który „wybudował” zachodnią cywilizację, wyprowadził ją z lasów i szałasów w grodziska i katedry. Cywilizację która ma ich dziś wziąć na utrzymanie, od której żądają jedzenia, mieszkań, zasiłków i... nie przeszkadzania w knuciu zamachów na jej członków. Paranoja. Niemiecki autor Hamed Abdel-Samad, Niemiec egipskiego pochodzenia twierdzi, iż w życiu Mahometa i w samym Koranie można wyraźnie zaobserwować objawy – mówiąc łagodnie – niezrównoważenia psychicznego, symptomy paranoi, manii wielkości, manii pisania, słowotoku, zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego (mania hiperregulacji każdej godziny dnia), narcyzmu i patologicznej niezdolności do oceny własnych działań, do jakiejkolwiek krytyki. Może stąd te paranoiczne usiłowania jego wyznawców, by wszystko im dali i zapewnili ci, którymi pogardzają od dziecka i planują ich zniszczyć? To nie jest zdrowe, tak musi to podsumować każdy człowiek kultury zachodniej trzeźwo myślący. Nie dajmy się zarażać paranoją.

Wędrowcy interkontynentalni szukają Chrystusa, ale nie fałszywego i tchórzliwego, rozbierającego bożonarodzeniową choinkę w odpowiedzi na kilka krzyków kilku fanatyków. Nie tęczowego Chrystusa, którego trudno odróżnić od Jacka Kuronia lub George`a Sorosa. Potrzebują Chrystusa silnego, tego, który potrafiłby powiedzieć do wierzących w fałszywego Boga: „Idź precz szatanie!”. Chrystusa wymagającego uznania w nim Syna Bożego. Cały problem w tym, że ci poszukiwacze tego, w czym ich zawiódł założyciel ich religii i ich Bóg – zostają po drodze przechwyceni przez sprytnych rewolucjonistów  kulturowych i biznesmenów od handlu żywym towarem. Oni biorą te milionowe tłumy bezwarunkowo, bo każda sztuka to czysty zysk. A na dodatek każdy wędrowiec staje się gwarantem głosowania na partie tych sprytnych handlarzy. Tworzą armię swoich wyborców i rozbestwiają ich w oczekiwaniu korzyści przy urnie wyborczej. Handel bezczelny i rozbieranie fundamentów Europy odbywa się tu na kilku poziomach. Jest to rozbiór Europy.

„Abdel-Samad, autor książek Mohamed: Eine Abrechnung  i Islamic Fascism zaprzecza powszechnemu twierdzeniu, że Państwo Islamskie nie ma nic wspólnego z islamem. Wręcz przeciwnie wszystkie jego działania, takie jak obcinanie głów, niewolnictwo, gwałt, małżeństwa z nieletnimi, prześladowanie żydów i chrześcijan, zdaniem autora, może ono usprawiedliwić przez odpowiednie źródła w Koranie i hadisach. Mordowanie współwyznawców także, bo Państwo Islamskie nie traktuje ich jako współwyznawców, lecz odstępców od wiary. „Mógłbym powiedzieć, że (…) Mahomet był mnichem, który ogłosił swoje przesłanie pod palmą, a potem w pokoju umarł, a ludzie po jego śmierci stworzyli religię, która została później przeinaczona. Ale tak nie było. Mahomet był watażką, robił te same rzeczy, które Państwo Islamskie robi dzisiaj”, mówi Abdel-Samad. To także powoduje, zdaniem pisarza, problem z uchodźcami w Niemczech. Niemcy obawiają się ich, bo nie potrafią sobie poradzić. Chronią islamistyczne organizacje, które za pieniądze państwa budują przedszkola, szkoły i meczety, gdzie będą indoktrynować dzieci uchodźców. Potem będzie za późno, będą to jednostki „stracone na rzecz ideologii Państwa Islamskiego”, twierdzi krytyk Mahometa.”

Spróbujmy najpierw opowiedzieć najprostszym językiem o powstaniu i istocie islamu. Nie czarując, nie ulegając modnemu i politpoprawnemu ekumenizmowi nazwać rzeczy po imieniu. Rozdziały są ułożone logicznie, następny wynika z poprzedniego – tylko tak, tylko obejmując rzecz samą całościowym spojrzeniem i tylko wychodząc poza poprawność polityczną możemy zrozumieć to, co dzieje się w Europie i co siłą logiki musi dziaćsię w przyszłości w związku z migracją do niej milionów muzułmanów. Arabowie w swoich początkach to ludy w większości niepiśmienne, niecywilizowane plemiona nie posiadające jakiejkolwiek znaczącej kultury materialnej (żadnej rozwiniętej literatury, sztuki, myśli, organizacji społecznej ani oczywiście prawa w klasycznym rozumieniu). Dziesiątki, setki, tysiące rodzinnych klanów osiadłych fellachów i koczowniczych beduinów nie mających nawet wspólnych wierzeń i bogów (dopiero Mahomet wyrzucił z Mekki, z Kaaby dziesiątki posążków plemiennych bóstw), nie znających czegoś takiego jak państwo, państwowość. System islamu miał im zastąpić ideę państwa narodowego, której ani nie byli zdolni wytworzyć, ani nie odczuwali potrzeby. Centralną ideą islamu nie jest jak w normalnych religiach idea samodoskonalenia się lecz po prostu idea politycznego zjednoczenia świata arabskiego. Badacze współcześni twierdzą, że nieznajomość idei państwa narodowego pozostaje do dziś cechą wspólną dla wszystkich ludów arabskich, niezależnie od tego, czy od jakiegoś czasu mają swoje „państwa”, czy nie mają. Idea państwa nie spada z nieba. Musi albo być wypracowana przez długi rozwój kulturowy, albo jak w przypadku pogańskich plemion Europy przyjęta wraz z religią (rozwiniętą religią typu wyższego). Arabowie poszli inną drogą, sami sobie stworzyli najprostszą religię plemienną w klasycznym typie semickim, religię zastępującą im pojęcia narodu, państwa i prawa. Religię dostosowaną do ich skłonności i trybu życia. Gdy Mahometowi spodobała się jakaś nowa, świeżutka branka, której rodzinę i współplemieńców wcześniej wymordował, a ustalone już przez niego i zapisane Święte Prawo Koraniczne  zabraniało kolejnej żony, to po prostu oddalał się w samotne miejsce, po czym wracał ogłaszając, że właśnie dostał od Allaha objawienie. „Nowe” zmienione objawienie od Allaha już pozwalało bezzwłocznie skonsumować atrakcyjny łup. Stare objawienia są po to, żeby je nowe unieważniały i poprawiały – zupełnie jak w 1984 Orwella... Tę „cechę” Allaha zauważyła nawet ulubiona żona Mahometa, Aisza: „Mój drogi mężu, niech mi będzie wolno powiedzieć ci, że twój Bóg ma skłonność do zsyłania z nieba praw, które są tobie wyjątkowo na rękę!..."


1.

RELIGIA NIEWOLI, PODDANIA SIĘ - niewola, bezwzględne posłuszeństwo całościowemu systemowi


„Muslim  znaczy to „ten, który jest poddany": poddaje się Allahowi i jego rozkazom. Wprowadzając słowo „poddanie się” do nazwy religii – Mahomet nie skrywał niewolniczej natury swej ideologii. Każda stronica Koranu oddycha duchem totalitaryzmu, duchem wrogim wolnemu wyborowi, swobodzie myśli i wyznania. (Przepis o mowie nienawiści jest bezsensowny i zbędny w zdrowym, pełnym systemie prawnym. Ale jeśli już istnieje, to dziwne jest, że z jego mocy nie zostaje zaskarżona dosłownie każda stronica Koranu). Można wskazać dwie przyczyny tego, że PODDAŃSTWO, NIEWOLNICZE WYKONYWANIE ROZKAZÓW są istotą islamu, stanowią jego oś, sedno, centrum.

A) poddanie wewnętrzne – religia wyłączająca ratio, rozumność i kształcenie umiejętności wolnego wyboru. Rozkaz, jego wykonanie. Wojskowy duch. Wierni jako wojsko, które gdy usłyszy wezwanie do dżihadu porzuca swoje obowiązki i codzienne życie - staje gotowe do walki o swoją wiarę. W Koranie i u komentatorów często padają określenia, że wierni muszą „bronić Allaha” przed politeistami. Politeiści to wg Koranu żydzi i chrześcijanie. O wierze w Trójcę Św. mówi się, że najbardziej obraża Allaha, gdyż „dodaje mu towarzyszy”. Obrona Allaha przed obrazą przez każdego chrześcijanina jest obowiązkiem każdego muzułmanina. Chrześcijanin obraża Allaha (a więc każdego jego wyznawcę) już samym swoim istnieniem. Nie ma tu ani pola, ani możliwości, ani chęci kompromisu. Jest to wojna zerojedynkowa.

B) poddanie zewnętrzne, historyczna tradycja (idąca aż od podbojów i ludobójstw samego założyciela, Mahometa) polegająca na tym, że „w pierwszej fazie islamskich podbojów ludzie mieli wybór między byciempoddanym„nowej" religii a byciemwybitymostrzemmiecza”. Dokładnie tak ujął to Benedykt XVI cytując Michała Paleologa („Pokaż mi – mówi – co nowego przyniósł Mahomet, a znajdziesz tam tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz szerzenia mieczem wiary, którą głosił”). Oczywiście, za nawiązywanie do depozytu wiary prawdziwie oceniającej islam i za potencjalne stanięcie na drodze planom islamizacji Europy – musiał Benedykt odejść na własną prośbę ze względu na stan zdrowia (jak w starych, dobrych czasach ZSRR).

Poprzez profesjonalne pranie mózgu przez teksty programowe („religijne”) żaden muzułmanin nie wstydzi się swego niewolnictwa wobec woli Allaha (czytaj: przemówień imama, szejka, mollaha, kalifa, sułtana czy ajatollaha). Wręcz przeciwnie, jest ze swojej poddańczej mentalności dumny, jak misjonarz z nowo ewangelizowanych terenów. Widzimy tu jak niewolnictwo mentalne i poczucie misji ściśle kooperują i potęgują się nawzajem.

Wierny jako niewolnik. Niewolnik Allaha (po arabsku: abd'Allah), a de facto po prostu kalifa, gdyż Bóg Bogów i Pan Panów nie udziela zwykłym wiernym audiencji. Wierny jako zaciężny wojownik. Opłacany obietnicą zapanowania nad światem niewiernych i wizją raju pełnego... ziemskich rozkoszy. Sprytne. (Kant pisał, że wizja raju jako darmowego domu publicznego jest „potworna”).

2.

RELIGIA STRACHU

- STRACH PRZED UCHYBIENIEM WOBEC TYSIĘCY ZASAD KORANICZNEGO PRAWA

Punkt poprzedni (‘bezwzględne niewolnictwo za wyłamanie się z którego Koran grozi horrendalnymi karami”) owocuje nieopanowanym, irracjonalnym lękiem. „Muzułmanin żyje w ciągłej bojaźni przed Allahem i jego straszliwym sądem. Bo gdyby nie był w pełni i bezwarunkowo posłuszny „rozkazom Allaha" (zgodnie z tym, jak jest napisane w Koranie), przypadłby mu w udziale marny los przewidziany dla niewiernych”. Kara, która wisi nad nami, wisi też nad muzułmanami, którzy odmówią zrobienia z nami tego, na co zasługują niewierni. „Boskość” Koranu jest gwarancją, że najsroższa kara nie ominie nikogo. I z niewiernych i z tych... za mało wiernych. Poświadczone jest w relacjach samych muzułmanów, że  d o k ł a d n a   lektura Koranu napełnia ich strachem, panicznym lękiem. Nie jest to przypadek. Po to właśnie zostało to dzieło napisane. Strach jest idealnym narzędziem do ślepego kierowania masami ludzkimi, do egzekwowania bezwzględnego posłuszeństwa posuniętego aż do propagowania śmierci samobójczej. Trafnie to ujmuje Jean Alcader (francuski islamolog pochodzenia arabskiego, ex-muzułmanin): „Ten strach, który jest wykorzystywany przez islam i który przybiera w tej religii systemową postać, zamyka muzułmanina w przeklętym kręgu poddaństwa, z którego nie odważa się on wyjść, gdyż boi się uczyni fałszywy krok (...) Jest to więc niezwykle skuteczny system spętania, tym straszliwszego, że ma charakter duchowy.” Jest to klasyczny mechanizm manipulacji znany z różnego rodzaju groźnych sekt („system samospętania”). Nam trudno jest zrozumieć ten niewolniczy strach, bo w naszej Księdze zapisane jest coś absolutnie przeciwnego: „Już was nie nazywam niewolnikami, bo niewolnik nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15,15). W pewnym sensie islam to religia stara jak świat głosząca: „Nam względem was wszystko wolno. Albo przystaniesz do nas, albo zginiesz.” Jakakolwiek „nowość” islamu to mit.

- STRACH PRZED DONOSEM WSPÓŁBRACI   (SYSTEM DONOSICIELSTWA I WZAJEMNEJ INWIGILACJI)

Obowiązkiem każdego muzułmanina jest czujne obserwowanie swych braci w wierze pod kątem ich kontaktów z niewiernymi (chrześcijanami) oraz z ich naukami i księgami. Jest to zmontowanie społeczności opartej na bezustannej, wzajemnej inwigilacji – będącej kopią wszechdonosicielstwa bolszewickiego. Donos skutkuje często śmiercią lub torturami. „Muzułmanin powinien uczynić wszystko, co leży w jego mocy, aby skłonić swojego brata do opamiętania, a w ostateczności – donieść na odszczepieńca władzom! W każdym razie widać wyraźnie, że uciekanie się do przemocy i zastraszania jest w islamie „normą”. Jest to metoda mająca zniechęcić muzułmanów do ewentualnej zmiany wyznania.” [Jean Alcader] Los odstępców od wiary (po bolszewicku: renegatów partyjnych, wrogów ludu, zdrajców interesów klasy robotniczej) opisują np. te fragmenty: „Jeśli wyprą się swojej wiary, pochwyćcie ich i zabijcie, gdziekolwiek ich dopadniecie.” (S. 4,89)

„Ci, którzy wypierają się swojej wiary [muzułmańskiej] są pyszałkami; są przeklęci! Ścigaj ich, a gdziekolwiek by się znajdowali, zostaną pojmani i zabici bez litości, albowiem prawo Allaha jest niewzruszone.” (S. 33, 60-32). Widzimy tu wyraźnie, że ten (ci), który konstruował ten system ideologiczny był doskonale świadomy socjotechniki władzy totalitarnej sprawowanej dzięki strachowi przed śmiercią za zdradę „partii, doktryny i przywódców”. Wszyscy najwięksi oprawcy bolszewiccy, autorzy czystek partyjnych mogliby wygłaszać mowy w meczetach. Wystarczyłoby, żeby zamienili tylko kilka pojęć: komunizm na Allah, partia na Prorok, prawa dziejowe na prawo koraniczne, „przyszłe społeczeństwo bezklasowe wraz z zasadą „każdemu według potrzeb” na raj z 72 hurysami.

3.

NIE NOWA RELIGIA, LECZ STARA JAK ŚWIAT

„Objawienie” Mahometa nie jest niczym nowym. Jest ewidentnie precywilizacyjne i prechrześcijańskie. Jedyną jego nowością jest, że stanowi pierwszą religię „wszystkich” Arabów, że kult wielu bóstw zastąpiło monolatrią i że dało Arabom „poważny” ideologiczno-sakralny kodeks plemienny w formie jednej książki. Cały wiedza potrzebna do życia w jednej, poręcznej księdze. Wcześniejsza o 150 lat próbę „dania” Arabom Półwyspu Arabskiego nowszego kultu od ich prymitywnych, pustynnych wierzeń (kult burzy, wulkanicznego ognia i lawy) przeprowadził Zura Zu Nuwas. Ten praislam był po prostu... judaizmem wraz z Torą i innymi judaistycznymi księgami. Powstało wtedy żydowskie królestwo Arabów (królestwo Himjarytów). Mało znany i zbadany, osobliwy epizod historii. Jahwe przybrał arabskie imię Ya'uq. Ów „Islam, wersja alfa” był klasycznym judaizmem ze zmienionym imieniem Boga. Później  Zura Zu Nuwas zmienił imię Boga na Rahman, sam nazwał się judaistycznie Jusuf. Ta wersja alfa (testowana) islamu posiadała już wszystkie typowe cechy mahometanizmu: liczne ludobójstwa w imię swojego boga, palenie kościołów chrześcijańskich, terror niewolnictwa i strachu, nawracanie pod groźbą śmierci oraz imperatyw ekspansji terytorialnej. Judaizm przysposobiony dla Arabów nie powstałby oczywiście bez dokładnych instrukcji i nadzoru liturgiczno-doktrynalnego rabinów. Kiedy 150 lat później tworzył swoją religię Mahomet duch judaizmu i jego ksiąg nadal dominował nad pracą religiotwórczą, pisanie Talmudu było już zakończone – było na czym się wzorować. Jednak otoczenie Mahometa podpowiedziało mu, że skuteczniejsze do zapanowania nad tysiącami Arabów będzie jednak sporządzenie dla nich ksiąg w języku arabskim, niż posługiwanie się żydowskimi, co w niczym oczywiście nie umniejszy ich judaistycznego ducha. I takoż uczynił. Doradztwo doktrynalno-teologiczne uskuteczniały 3 środowiska: 1.judaistyczne (którego ekspozyturą była bogata wdowa Chadidża u której Mahomet służył jako niewolnik, później żona Mahometa, wyznawczyni judaizmu oraz nauczyciele żydowscy, o których informują 2 życiorysy Mahometa El Chalabia i El Makia), 2. heretyckie (biskupi nestorian i jakobitów) oraz 3. najbliższy powiernik Mahometa – heretyk ebionita Waraka ibn Nawfal. Z tych trzech środowisk dwa wyznawały wiarę w wybraństwo narodu... żydowskiego. Wiarę tę podtrzymał Mahomet nakazując nawet codzienne modły w kierunku Jerozolimy, jako dziękczynienie za wszystkie łaski ze strony Jahwe. Później stosunek Proroka do Żydów zmienił się pod wpływem częstego wyśmiewania go i poniżania przez rabinów. Co powstało w rezultacie owych perypetii duchowego przywódcy semitów arabskich? Święta Księga przesycona duchem judaizmu i kilku herezji chrześcijańskich oraz domyślną wiarą w wybraństwo Izraelczyków (tych, którzy nie zbłądzili) plus nieustanny refren wzbudzania nienawiści do chrześcijan i części Żydów (tych, którzy odstąpili z uważanej przez Mahometa za słuszną, drogi wiary), wprowadzenie zapisu o tym, że Arabowie są (też) narodem wybranym. Zaiste, zabójczy konglomerat resentymentów, obsesji i manii.

Wersja alfa islamu, czyli żydowskie królestwo Arabów Zury Zu Nuwasa została błyskawicznie rozpoznana przez Bizancjum jako niewykle groźna herezja i rozgromiona przez cesarskie wojska. Z wersją beta islamu było już o wiele trudniej. 29 maja 1453 r. przypieczętowała ona koniec Cesarstwa Bizantyjskiego. W istocie rzeczy islam to bliskowschodnia, totalitarna sekta polityczno-religijna podająca się za religię objawioną. Gdyby islam za pomocą swej bezwzględności i ekspansjonizmu politycznego stosującego ludobójstwa nie podbił tylu ziem i nie zdobył tylu wiernych, pozostawałby tym, czym w swej istocie jest, semicką sektą etniczno-religijną (podobną do karaimów). Mówienie o islamie jako objawionej religii monoteistycznej jest absurdem. Jednak porównanie z – Bogu ducha winnymi – karaimami jest tylko przybliżone, gdyż nie stosowali oni nigdy nawracania mieczem, ludobójstw. Dlatego też nie urośli w potęgę. Przyczyną światowej potęgi islamu jest to, iż rozlew krwi jest metodą zdobywania nowych wiernych a zbrojny najazd jest najbardziej cenionym środkiem okazywania wyższości i „prawdziwości” swej wiary. To właśnie dżihad, święta wojna dał prymitywnej myślowo sekcie globalny zasięg. Zaniżenie wymagań, niewolnicza rezygnacja z wolności wyboru i argument miecza zdobywają nowe tereny i nowych wyznawców w tempie stokroć szybszym, niż wysokie wymagania etyczne, postulat rozwoju osobowości i logika. Takie jest odwieczne prawo, że zły pieniądz wypiera dobry, kiedy dopuści się do głosu fałszerzy monet i wartości. I to jest jedyna odpowiedź na zagadkę „światowego sukcesu” „religii islamskiej”. Innej odpowiedzi nie ma, lecz tę prawdziwą skrywa się przed nami. Filozof Schopenhauer skwitował to tak: „nie potrafiłem się w Koranie doszukać choćby jednej wartościowej myśli”.


Dwa pierwsze wieki „sukcesów” islamu to morze krwi i bezmiar męczeństwa chrześcijan, czyli naszych duchowych przodków, którzy mimo to zbudowali cywilizację do której dzisiaj hordy głodnych socjalu ciągną dniem i nocą. „Za czasów św. Augustyna, czyli na początku V w n.e., było w Afryce Północnej ponad pięćset stolic biskupich. Po przejściu islamskiej nawałnicy pozostało ich tyle, że można je policzy na palcach jednej ręki.” Kolejni kalifowie rywalizowali i zdobywali sławę tym, do jakiego stopnia okrucieństwa zdolni są się posunąć. 

Islam nie przyniósł na świat niczego nowego. Jest to „religia” stara jak świat, sprowadzająca się do propozycji nie do odrzucenia: „Albo podporządkowujesz się nam, albo giniesz!”.

4.

RELIGIA WALKI, TERRORU I LUDOBÓJSTW

[DŻIHAD, IDEOLOGIA EKSPANSJI, MESJANIZM POLITYCZNY (transformacja mesjanistycznego ducha Tory)] 

Zwalczanie niewiernych jest obowiązkiem religijnym każdego muzułmanina. W zasadzie, jeśli go nie wypełnia – dowolny przywódca lokalny, czy globalny może go szantażować widmem srogiej, bezlitosnej kary za uchylanie się od wypełniania świętego prawa swojej religii. Ekspansja z użyciem przemocy jest wpisana w Koran. Ziemski mesjanizm to kuszenie ewangeliczne : „Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: "Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, (...) jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon".Łk 4, 5-7”. Chrystus odrzucił pokusę, Mahomet upadł i oddał pokłon kusicielowi... Ludobójstwo 1,5 miliona Ormian to tylko ostatnie w szeregu ludobójstw dokonanych przez Koran poczynając od tych realizowanych przez samego Proroka. Niektórzy badacze liczą ilość ofiar Koranu na... 200 mln. Ludobójstwo to nie żaden wyjątek w świecie islamu, to reguła i logiczne wynikanie. Reguła cały czas... dziejąca się. W czasie gdy Państwo przeczytacie ten tekst – z rąk muzułmanów zginie sześć osób (dziennie ginie wrogów Allaha ok. pół tysiąca, rocznie 170-200 tys. za noszenia krzyżyka lub odmowę przyjęcia islamu lub za... przypadkową obecność w pobliżu miejsca egzekucji). Zwrot „kwestia” w odniesieniu do ludobójstwa nie został pierwszy raz użyty przez hitlerowców. Wcześniej Tallat Pasza (min. spraw wewn. Turcji) oglosił w 1915 r., że ostatecznie rozwiązano „kwestię ormiańską”. Bądźmy tego świadomi: istnienie każdej społeczności nieislamistycznej jest dla ortodoksyjnego muzułmanina „kwestią”, problemem, zadaniem do „ostatecznego rozwiązania”. Nie powiedzą o tym jednak nigdy islamolodzy... Nie po to się nimi stali. Stalinowscy i hitlerowscy ludobójcy podziwiali skuteczność i bezkompromisowość islamskiej wiary. W 1939 r. Adolf Hitler, wysyłając do Polski wojska niemieckie, zezwalał im na okrucieństwo wobec ludności podbijanego kraju, mówiąc "bo któż obecnie pamięta o eksterminacji Ormian w Turcji". Z kolei współczesne badania historyczne wykazują, że na oprawcach islamskich wzorował się Józef Stalin, dokonując od połowy lat 30. eksterminacji narodu polskiego, najpierw na Ukrainie, później w samej Polsce. Na sprawdzonych wzorach islamskich była też oparta w latach 40. stalinowska eksterminacja muzułmańskich Tatarów na Krymie czy Czeczeńców na Kaukazie. Również holocaust Żydów dokonany przez Niemców w wielu szczegółach przypominał ludobójstwo zaplanowane przez islamskich Turków, z tym że piesze marsze zastąpił transport kolejowy, a wygnania na pustynną śmierć głodową - obozy śmierci. Różnice w szczegółach, duch ten sam.

5.

TOTALITARYZM

(NIE ISTNIEJE TOLERANCYJNY ISLAM, W ISLAMIE NIE OBOWIĄZUJĄ PRAWA CZŁOWIEKA ANI WOLNOŚĆ WYZNANIA, NIE MA PRAW OSOBY, GDYŻ LICZY SIĘ TYLKO GRUPA, KLAN, SOWIET - UMMA)

Islam stworzył wojownik, prorok, twórca państwa i prawodawca w jednej osobie. To piętno założycielskie, piętno „totalności” jest istotą islamu. Rozkaz wojskowy ma rangę objawienia, zarządzenia władz państwowych i prawa. Jest to totalitaryzm w swej wzorcowej, archaicznej postaci. Faza rozwoju życia wspólnotowego na etapie ok.1000 lat przed naszą erą.

Dlaczego prawa europejskie nie chroni przed implementacją totalitarnych ideologii funkcjonujących pod przykrywką... religii? Polska tzw.ustawa o sektach (tak zwana, gdyż nie używa terminu „sekta”) zawiera b.miękki zapis, że działalność związku wyznaniowego nie może naruszać bezpieczeństwa publicznego, praw i wolności innych osób, moralności publicznej oraz władzy rodzicielskiej. Dlaczego mowa jest tylko o „działalności”? Dlaczego nie o dokumentach programowych? Dlaczego pod „działalność” nie podlega „szerzenie ideologii danej sekty”? Najwyższy czas na redefinicję i nowelizację prawa.

Wprawdzie nie widać żadnych przeciwskazań dla tego, by propagowanie islamu nie miało podlegać pod art.256. § 1. „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2” – lecz zapewne nasi rodzimi talmudyści będą oponować. Jednak logiczna analiza „druków,  nagrań lub innych przedmiotów” propagujących islam dojść musi do konstatacji, że  zawierają one treść określoną w § 1 albo są nośnikiem symboliki totalitarnej. Nie bądźmy świętsi od... Mahometa. Islam i Koran powstały, by inspirować i organizować podbój w celu zaprowadzenia totalitarnych porządków. Wymysły, że „islam to religia pokoju” – sam Mahomet by wyśmiał jako pierwszy zdenerwowawszy się, że ktoś śmie wypaczać jego ideę, odzierać ją z jej istoty i z pewnością kazałby go ściąć jako groźnego heretyka i schizmatyka. W art. 256 jest furtka dla bezkarności islamu, gdyż mowa jest tylko o „totalitarnym ustroju państwa”. Należałoby to zmienić: „totalitarny ustrój państwowy lub religijny”. Czas na zmiany.

„Społeczeństwa islamskie są poddane reżymom totalitarnym, niezależnie od nazw przyjętych dla określenia owych państw („kalifaty", „monarchie", „emiraty", „republiki" itd.). I tak było zawsze. [Jean Alcader]

6.

OTWARCIE DROGI DLA KULTU JEDNOSTKI

Biografowie Mahometa dość nieroztropnie podają dziesiątki opisów, jak to Prorok żyrując Allahem łamał ustalone przez samego siebie prawa (dotyczące moralności seksualnej, ubioru, jedzenia etc.). Mahomet uznawał, że dla Proroka Allah ma odrębną ścieżkę usprawiedliwienia każdego złamania świętego prawa. Oczywiście, ogłaszał, że owe Prawa Proroka odmienne od praw tłumu – Allah przekazał mu osobiście podczas kolejnego „objawienia”. Wyznawcom zdawało się to szczególnie nie przeszkadzać, ba, wzbudzało jeszcze większą estymę, entuzjazm i ślepe oddanie. Mamy tu jak na dłoni (w biografiach Mahometa) opis technik i narodzin systemu totalitarnego, gdzie obydwie strony są zadowolone z reguł dominującej wszystko relacji pan-niewolnik i gdzie niewolnik godzi się na przyznanie swojemu panu, polityczno-religijno-wojskowemu przywódcy prerogatyw boskich. Najlepszy obraz tragigroteski zmanipulowanej świadomości fanatycznych tłumów żyjących w analogicznym do islamu systemie daje spojrzenie na Koreę Północną. Gdy były kapitan Armii Czerwonej – Kim Ir Sen utworzył Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną, zyskał „status Allaha”. Aktualnie panujący Kim Dzong Un byłby w tej analogii Mahometem. Różnice są tylko w liturgii i w mniejszym niż w islamie ekspansjonizmie. Identyczna w Korei i islamie jest tradycja krwawej wymiany osób w rządzącym, dyktatorskim klanie, nie oszczędzająca najbliższej rodziny. Wielu kalifów było mordowanych i zastępowanych rywalami, by w pierwszej kolejności wymienić Alego, zięcia samego Mahometa! Tradycja ta utrzymała się aż po dziś dzień [Jean Alcader].

7.

IDEOLOGIA, NIE RELIGIA

Słowo „religia” stosowane do islamu jest mylące, gdyż w istocie chodzi tu pewien skodyfikowany całościowy system światopoglądowo – prawno – kultowy. Z religiami (filozofiami religijnymi) typu wyższego (chrześcijaństwo, buddyzm, taoizm) nie ma ów twór ideologiczny niczego wspólnego. Atrybuty kojarzone z wiarą (kodeks dogmatów, czynności rytualne, grupowe, uświęcone tradycją wierzenia, misjonaryzm) nie tworzą same z siebie religii. Gdyby tak było, religiami trzeba by nazwać włoski faszyzm, niemiecki nazizm, stalinizm, religię Moona, a święta księgą – Księgę Mormona, czy pisma założyciela Świadków Jehowy. Wszystkie one uzurpują sobie prawo do całościowego zorganizowania życia, myśli i uczuć pewnych grup ludzkich posługując się przy tym środkami sterującymi emocjami i powołując się na wyższe racje (nazywane często Bogiem, Bóstwem, Prawem Przyrody, Koniecznością Dziejową itp.). W zasadzie tego typu „religię” – jak pokazuje przykład Korei Północnej – może sobie stworzyć praktycznie każdy, kto ma pomocne ramię zbrojne (armię) oraz fundusze. W religiach Stalina, Kim-Ir-Sena bogiem jest po prostu jedyny prorok otoczony cudownymi opowieściami. Jak głosi koreańska opowieść, gdy się urodził Kim-Ir-Sen, "ptaki mówiły ludzkim głosem".


Zasadą organizującą takiego systemu politycznego podającego się za religię jest  p o d d a ń s t w o. Ustrojem politycznym jest...  r o z k a z  od przedstawicieli Partii Wewnętrznej (termin Orwella z „Roku 1984”). Ideologia kultowa Mahometa jest po prostu praktyczniejsza i skuteczniejsza od deklarujących ateizm systemów totalitarnych poprzez to, że posłużyła się sztafażem religijnym (duchowym) obficie korzystając z powyrywanych z kontekstu wycinków z pism, praktyk i metod socjotechnicznych judaizmu i różnorakich bliskowschodnich, judaizujących  herezji (kolyrydianie, ebionici). W istocie jednak ta ideologia (relideologia) jest tak samo ateistyczna jak sowiecka religia rewolucji i drogi do komunizmu.


Bóg, który żąda zbrojnego podboju nie może być prawdziwym Bogiem – jest bogiem fałszywym. Powinno to być jasne dla wszystkich, nie tylko dla genialnego umysłu Simone Weil. Także winni to pojąć ateiści, którym może się wydawać, że agresja islamu wobec chrześcijaństwa to problem tylko wierzących chrześcijan. Każdy ateista jest chrześcijaninem nie będąc nawet tego świadomym, gdyż fundamenty chrześcijańskie (rzymskie prawo, grecka myśl) ma on inkorporowane w swoje sposoby myślenia, reagowania i struktury państw, w których żyje. Śmierć chrześcijaństwa będzie śmiercią Europy.

Islam programowo nie oddziela religii od polityki. Jest teokracją z natury i będzie tego bronił jak... niepodległości. Trudno tu mówić też o myśli politycznej. Koncepcja polityczna islamu jest na etapie wspólnot plemienno-kultowych opartych na prawie wendety z okresu ok. VII w.p.n.Ch. Turcja nie stanowi tu wyjątku. Jeszcze nieraz przyjdzie się nam przekonać, że jest to tylko archaiczna hybryda imperialnego totalizmu w sztafażu demokracji. Blokadą na drodze ku demokracji jest Koran i nigdy nie przestanie nią być. Po to został stworzony.

Istnieje fundamentalna, nieusuwalna sprzeczność pomiędzy demokracją a islamem, prawem europejskich demokracji a prawem koranicznym (co Alija Izetbegović szczerze, w przeciwieństwie do większości imamów, wyraził w swojej „Deklaracji Islamskiej”). Są to dwa krańcowo odmienne systemy polityczne. Jeden system musi ustąpić i na pewno nie będzie to islam (zważywszy na słabość i immanentne tendencje rozkładowe każdej demokracji). W przypadku, gdy państwo posiada dominantę chrześcijańską (albo, co gorsza, katolicką), islam potęguje swoją agresję i żądania autonomii, gdyż wg Koranu największym wrogiem Allaha są chrześcijanie. Każdy wierzący muzułmanin sensu stricto obywatelem zachodnich państw jest tylko... w cudzysłowie. Jest nim dopóty, dopóki wyższa instancja (jeden z przywódców jego ideologii) nie zażąda zdania rachunku z przynależności do ogólnoświatowej wspólnoty wiernych Allahowi. Nie może być bawół członkiem stada ptaków.

Dopóki liczba muzułmanów w społeczeństwach Zachodu nie przekracza pewnej górnej granicy – wydają się nie sprawiać większych kłopotów. Z chwilą, gdy zaczynają tworzyć pierwsze swoje enklawy – na interwencję... jest już za późno. Zresztą wszelkie bardziej zdecydowane próby państwowego zablokowania powstających gett – będą natychmiast oprotestowane przez dziesiątki finansowanych przez internacjonalne lobby NGO oraz przez  już istniejące w prawie poszczególnych państw UE (wprowadzane masowo po 2000 r.) przepisy antydyskryminacyjne. Pułapka została przygotowana przemyślnie i z wyprzedzeniem i w taki sam sposób należy reagować, by ją omijać.

Religia nie jest tym, co w kilka wieków po jej powstaniu dosztukują do niej intelektualiści, teologowie zapożyczając (kradnąc) z głębszych tradycji „niewiernych” kultur – lecz jest tym, jakiego typu stosunkiem do ludzi innych, odmiennych skutkuje na  co dzień. Czy uczy dyscypliny wewnętrznej i czy zachęca do rozwoju – tak definiował ją Hegel. Jaki typ mentalności wytwarza i premiuje oraz czy zachęca do samopoznania i samokrytyki. Wszystko to jest nieobecne w islamie i to nie przez... przeoczenie, ale programowo. Plaga przestępstw na tle seksualnym i gwałtów w zislamizowanych krajach Zachodu nie powinna dziwić. Gwałt jest przecież tradycyjnym zachowaniem żołnierzy zwycięskiej armii na zdobytym terytorium wroga. Niech i ten aspekt „nieobyczajnych” zachowań do nas dotrze. Zwichrowana psychika łączy w sobie różne rzeczy, które dla nas wydają się nie mieć związku. Ale nie łączmy tego z religią, tak jak z religią nie łączymy obrzędowości i mitów nazizmu i komunizmu.

8.

„RELIGIA” NEGATYWISTYCZNA CZYLI ZERO TREŚCI I WYCHOWANIE DO NIENAWIŚCI

Uderzającą cechą islamu jest brak własnego, pozytywnego przesłania, czyli brak istotnej treści wiary, poza a) wrogością do cywilizacji zachodniej (chrześcijańskiej), czyli do zasad religii chrześcijańskiej. Islam stworzono po to, by tysiące beduinów i fellachów  n i e   s t a ł o   s i ę   c h r z e ś c i j a n a m i  b) nakazem zwiększania przemocą ilości wiernych. Obrona przed przejęciem mas ludzkich przez chrześcijaństwo i zwalczanie chrześcijaństwa oraz nawracanie kogo się da pod groźbą śmierci – to faktyczne 3 filary islamu, a nie te w liczbie 5, które podają encyklopedie. Wielorakie rozbudowanie „teologii” islamu w późniejszych wiekach, jej rzekoma „potęga i mądrość” to robiona na siłę próba „ucywilizowania” wstydliwie prymitywnej zawartości świętej księgi. Próba w całości oparta na „metodzie Mahometa”, czyli na plagiatach i składankach wyrwanych z kontekstu i wypaczonych fragmentów z hellenistycznej tradycji (głównie neoplatonizm, arystotelizm i neopitagoreizm).

Można też powiedzieć tak: „islam opiera się zasadniczo na negowaniu nie ma więc swojej własnej tożsamości. Jego racją bytu, motorem działania, jest sprzeciw i walka. Islam nie istnieje sam przez się, a tylko poprzez odniesienie do grup wyznaniowych, którym się przeciwstawia. W gruncie rzeczy sprzeciwia się on Prawdzie, którą jest Chrystus [uniwersalna moralność, prawa osoby, prawa myślenia] poprzez zaprzeczenie Jego Wcieleniu. W ten sposób konstytuuje siebie jako Anty-Prawdę, a jego ideologia może być nazwana anty-religią, antytezą chrześcijaństwa. Przeto nie można właściwie uznać islamu za „religię”. Jest on raczej usystematyzowaną opozycją, a w konsekwencji stanowi dla każdego muzułmanina – nawet jeżeli nie jest on tego świadom – system obrony przed chrześcijaństwem” [Jean Alcader]. Koran wbija w podświadomość, że wszyscy INNI to „bezbożnicy",obłudnicy”, kłamcy” i „wykolejeńcy”.


9.

RELIGIA ZAWIŚCI

(EMOCJĄ ORGANIZUJĄCĄ ISLAM JEST ZAWIŚĆ, RESENTYMENT – BEZCZESZCZENIE I POGARDA WZGLĘDEM TEGO, NA CO NAS NIE STAĆ)

Włączenie się Arabów w wysiłek poddania się cywilizowaniu było zbyt trudnym, prawie niewykonalnym przedsięwzięciem. Odrzucili wobec tego z pogardą trud wypracowywania i inkorporacji nowych, wynikających z rewolucji chrystianizmu konstrukcji myślowych, prawnych, instytucyjnych. Odrzucili przełom czasu, skok cywilizacyjny, który dokonywał się w basenie środziemnomorskim. Skazali się sami na okopanie się w fazie plemiennej, przedpaństwowej, przedprawnej, przednaukowej, przeduniwersalistycznej. Islam stał się ich zbroją przeciw konieczności rozwoju. Agresywna rezygnacja z nowoodkrytych zasad ogólnoludzkiej moralności na rzecz archaicznego prawa siły połączyła tych stepowych semitów. Islam jest skamieliną czasów przedchrześcijańskich, czasów okrutnych imperiów, czasów zwierzęcej walki o byt każdego z każdym. Jest dziełem uczynienia z niemożności i niechęci - mocy i fanatyzmu. Upraszczając maksymalnie: nie chcę i nie jestem w stanie podjąć nauki, więc ogłaszam naukę swoim największym wrogiem i poświęcam się zabijaniu nauczycieli i wysadzaniu szkół w powietrze.

 


KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Część druga będzie zawierać podsumowanie.

Tytuły niektórych rozdziałów części drugiej:

- Zawistny bóg

- Indukowanie fanatyzmu

- Terroryzm, czyli pełne odczytanie Koranu

- Kłamstwa medialne i terror poprawności politycznej

- Operacja islamizacja

- Bezpłodność cywilizacyjna przyczyną inwazji na Europę

- Wojna



wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka